środa, 25 lutego 2009

Warhammer Fantasy Roleplay #1

Na specjalne życzenie znajomego ze szkoły poprowadziłem WFRP 1ed. Drużyna nie bardzo wiedziała na czym polega RPG ale wszyscy znali Stary Świat z książek Black Library. Dość szybko okazało się, że wszyscy już gdzieś kiedyś słyszeli o „takich” grach. Bardzo ułatwiło mi to prowadzenie i przyspieszyło proces tworzenia postaci. Bohaterowie stworzeni na szybko prezentowali się następująco:

Dieter von Schlagdorf – człowiek banita
Konn Hautzbaun – człowiek szuler
Ursula Litzman – człowiek najemnik

Drużyna poznaje się na trakcie wiodącym przez Reikwald. Wszyscy wędrują przed siebie, bez konkretnego celu. Postanawiają dla bezpieczeństwa wędrować razem. Wkrótce docierają do wioski o nazwie Dorfendorf ;-). Za swoje marne pieniądze wynajmują pokój w karczmie. Ponieważ bieda zagląda im do sakiewek postanawiają poszukać jakiejś pracy tymczasowej.

Po zasięgnięciu języka okazuje się, że wioska ma pewien znaczący problem. Głównym źródłem utrzymania wieśniaków jest wyrąb lasu, niestety od dłuższego czasu jest to niemożliwe gdyż drwale znikają w lesie. Nikt ich potem więcej nie widzi. Ludzie boją się pracować.

Gracze wpadają na pomysł by sprzedać swoje usługi miejscowym. W tym celu Dieter i Ursula odgrywają twardych najemników zaś Konn ich kapitana. Ustalają między sobą, że wyciągną ile się da od miejscowych a następnie przy pierwszej oznace niebezpieczeństwa zwieją.

Ursula wywołuje bójkę z jakimś wieśniakiem by pokazać swoją rzekomą twardość i wprawę w wojennym rzemiośle. Wychodzi jej to bardzo dobrze.

Sołtys opiera się jak może przed zapłaceniem ich z góry ale działa na niego argument, że być może zginą podczas służby. Każdy z BG dostaje 2 ZK(pewnie za dużo ale nie pamiętałem cen w SŚ).

Następnego dnia rano wraz z garstką drwali wyruszają do lasu. Praca idzie szybko i bezpiecznie. Nagle okazuje się, że jeden z drwali zniknął. Po chwili słychać krzyk kawałek dalej w lesie a tuz po nim głośne łupnięcie. Gdy BG i drwale dobiegają do źródła krzyku znajdują zwłoki drwala wprasowane w ziemie i rozbryzgane po okolicy. Zarządziłem rzut na opanowanie, wszyscy go oblali za co nagrodziłem ich 1 Punktem Obłędu(a co, niech mają!). W miejscu mordu nie ma żadnych śladów wskazujących, że ktoś tam był.

Chwilę później są świadkami gdy wielki kamień wylatuje z lasu i burzy jeden z domów w wiosce. R tym momencie BG doszli do wniosku, że najwyższa pora zniknąć z wioski i dalej odgrywając bohaterów deklarują, że idą do lasu „wybadać co się dzieje”. W rzeczywistości gnają przed siebie byleby jak najszybciej opuścić ten teren.

Nagle wpadają w pułapkę, z której wyciągają ich jej twórcy – grupa leśnych elfów. Okazuje się, że to właśnie elfy są odpowiedzialne za „zaginięcia” drwali, którzy niszczą „ich” las i są coraz bliżej świętego gaju elfów. Jako, że BG drwalami nie są mają możliwość odejścia co skrzętnie wykorzystują. Są jeszcze świadkami zbrojnego marszu elfów na wioskę, by tam „ostatecznie rozwiązać problem”.

W tym miejscu zakończyliśmy grę, sesja trwała 5 godzin łącznie z przygotowywaniem postaci.

Uwagi:
1. Myślałem, że gracze opowiedzą się po jednej ze stron, zrobią coś by pertraktować z elfami lub chociaż zainteresują się tym specyficznym konfliktem interesów. Od razu widać, że WFRP to nie jest gra dla bohaterów, niestety.
2. Gdy jeden z graczy dowiedział się, że jego profesja to szuler wziął sobie żydowskie imię i nazwisko i przez cały czas odgrywał staroświatowego żyda. Jego okrzyki typu „aj waj!, aj waj!” świetnie tworzyły klimat jego postaci.
3. Grało się wszystkim bardzo fajnie ale doszliśmy do wniosku, że kolejna zabawę przeniesiemy do D&D, wszyscy gracze grali lub grają w gry komputerowe z tego świata i podoba im się bardziej niż SŚ.
4. Po sesji pytali się kto rzucił tym kamieniem w wioskę i zabił drwala. Odpowiedź poznaliby gdyby rozgrywka potoczyła się innym torem. Był to drzewiec Sękaty Korzeń – opiekun świętego gaju.

3 komentarze:

  1. Eeee tam nie da się bohaterami. Fakt, ze na początku to na początku postacie graczy mogą co najwyżej uratować córkę wójta... od dziewictwa, ale potem to już nie jest tak źle. Kurcze, mój SŚ to jakiś taki heroic jest. Jakoś lubię patos i klimaty pełne desperacji. Ale racja, domyślnie to paskudny świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc uważam, że gdyby wyciąć z WFRP profesje jak sługa czy rajfur to z gry zrobiłby się dobry materiał do heroicznych przygód. Drużyna w składzie najemnik, uczeń czarodzieja, gladiator i ewentualnie minstrl jakiś tam potencjał już ma. Ale np szuler - na tej sesji dodawał smaczku jedynie w kwestaich humoru i wymyślania jakby tu wydymać wieśniaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehem, zgadzam się. 2 ed. właśnie "zheroiczniała" dzięki usunięciu kilku profesji pełnych kolorytu. Od razu wydano je w formie erraty PDFowej, właśnie dla starszych graczy.

    Pozdr

    OdpowiedzUsuń