sobota, 12 listopada 2016

Forgotten Realms 3.5: The Burning Plague

Raport z drugiej sesji, na której bohaterowie awansowali na drugi poziom.

Postacie: 
Regertha - czarodziejka specjalizująca się w wieszczeniu, opiekująca się smoczym jajkiem, z którego ma nadzieję wyhodować kiedyś smoka chowańca
Sayuki - elfia łotrzyca, piratka, złodziejka, zreformowana przez uczuciowy z Gadrielem
Svarald - barbarzyńca z północy, który przebył daleką drogę z Północy Morza Mieczy aż do Aglarodnu
Gadriel - aasimar paladyn w służbie Torma, mający dziwne sny o lataniu, poszukujący swojego miejsca w świecie. 

Rok 1372 Rachuby Dolin
W Aglarondzie w Górach Smoczej Paszczy

Drużyna przybywa do Przesmyku Duvika, o którym już po drodze dowiedziała się, że został nawiedzony przez plagę dziesiątkującą mieszkańców, kto żyw ucieka z miasta z obawy przed zachorowaniem.

Bohaterowie kierują swe kroki do domu burmistrza Cristofara Sendarsa, dawnego przyjaciela Regerthy i jej mistrza. U burmistrza dowiadują się o licznych zachorowaniach, choroba zwana przez miejscowych Palącą Zarazą jest podobna do zwykłej grypy, ale jest od niej bardziej śmiertelna. Cristofar początku plagi doszukuje się w zaginięciu kilku górników dwa tygodnie wcześniej w kopalni srebra będącej jednym ze źródeł dochodu miasteczka. Niestety wszyscy mężczyźni w sile wieku skłonni szukać zaginionych są albo chorzy i umierający, albo uciekli z miasta. Bohaterowie deklarują chęć pomocy i sprawdzenia kopalni.

Zanim wyruszają odwiedzają jeszcze chorych gdzie Gabriel bada ich i stwierdza, że choroba nie wygląda na magiczną i zakazuje wszystkim mieszkańcom pić wodę ze studni w mieście i spożywać lokalne produkty, gdyż to w tym widzi czynnik podsycający zarazę.

Drużyna rusza do kopalni, która zdaje się być porzucona i opuszczona. Dość szybko okazuje się, że nie jest opuszczona - zajęły ją koboldy. Ku zdziwieniu bohaterów po kilku potyczkach z koboldami okazuje się, że one także są chore na Palącą Zarazę. Po jednej szczególnie trudnej walce z 9 koboldami na raz drużynie udaje się wziąć jednego żywcem i skłonić do mówienia(na szczęście Regertha zna smoczy). Jeńcem jest kobold-wódz o imieniu M'dok, próbuje ściemniać, że koboldy nie miały nic wspólnego z zaginięciem górników, co Gabriel od razu rozpoznaje jako kłamstwo. Jednocześnie kobold twierdzi, że choroba to nie ich sprawka a jakiegoś "demona" żyjącego w głębokiej jaskini, to przynajmniej w teorii wydaje się być prawdą.

 Drużyna decyduje, że pozwolą M'dokowi zabrać resztę koboldów w tym młode i starców i uciec z kopalni, pod warunkiem, że już nigdy tu nie wrócą. Kobold ma resztki zdrowego rozsądku i przystaje na propozycję. Bohaterowie ruszają w głąb kopalni. Po drodze napotykają "inkubator" dla zarazy, setki szczurów żerujące na ciałach górników i koboldów, którzy zmarli na tę chorobę jako pierwsi. Drużyna jest atakowana zarówno przez co większe szczury jak i kilku górników-zombie. Walka jest potwornie ciężka i bohaterowie zastanawiają się nad wycofaniem z kopalni, ostatecznie decydują zużyć wszystkie eliksiry jakie posiadają i ruszyć dalej(w tym momencie pozwoliłem im awansować na drugi poziom).

 W jaskini "demona" bohaterowie napotykają sprawcę kłopotów w Przesmyku Duvika, okazuje się nim być potężny ork kapłan, z którym bohaterowie ucinają sobie pogawędkę przed walką. Pewny siebie Jakk Cierniopazur(bo tak się zwie) wyjawia, że to on przy pomocy zakażonych szczurów podsyca plagę w mieście, robi to w ramach zemsty za wybicie jego klanu przez mieszkańców Przesmyku Duvika lata wcześniej. Obserwując go bohaterowie zauważają, że również jest ofiarą własnej zarazy. Gdy ork przechwala się co zrobi dalej, Svarald i Sayuki uderzają na niego z zaskoczenia. Walka okazuje się bardzo ciężka(ork jest kapłanem 5 poziomu, strach pomyśleć co by było gdyby drużyna przyszła tu na 1 poziomie), ale w końcu udaje się go powalić.

Po zabraniu mu skarbów bohaterowie odpoczywają na zewnątrz kopalni, następnie wracają do miasta by ogłosić sukces. Po rozmowie z burmistrzem, który wynagradza ich w złocie, decydują się zostać w Przesmyku Duvika jeszcze jakiś czas by pomóc oczyścić kopalnię z plagi i pomóc leczyć chorych, którzy powinni z czasem zacząć dochodzić do siebie.

piątek, 11 listopada 2016

Forgotten Realms 3.5: Wreck Ashore

Dzięki uprzejmości Krzemienia dostałem dostęp do bloga by publikować samemu raporty z prowadzonej przeze mnie świeżej kampanii, w której Krzemień jest jednym z graczy. Bez przedłużania:

Postacie: 
Regertha - czarodziejka specjalizująca się w wieszczeniu
Sayuki - elfia łotrzyca 
Svarald - barbarzyńca z północy
Gadriel - aasimar paladyn w służbie Torma

Rok 1372 Rachuby Dolin
Gdzieś w Aglarondzie na wybrzeżu Morza Spadających Gwiazd 

Svarald i Regertha czekają na statek przypływający niedługo do Seawell, na statku są ich przyjaciele Gadriel i Sayuki. Ci po przybyciu i powitaniu zdają relację, że statek, którym płynęli był przez jakiś czas ścigany przez piratów. Sayuki jest smutna bo liczyła, że ich złapią i będzie bitwa, a Gadriel chce czym prędzej poinformować o tym władze Seawell. 

Drużynie udaje się spotkać z burmistrzem Seawell, od którego dowiadują się, że jest problem ze statkami, z jakiegoś powodu nie dopływają do portu a woda często wyrzuca fragmenty rozbitych statków na wybrzeże. Burmistrz upatruje powód tych wydarzeń w latarni morskiej oddalonej o dzień drogi od Seawell. Obserwatorzy twierdzą, że latarnia zwyczajnie nie świeci się w nocy, być może coś złego stało się latarnikowi. Latarnię od wioski odcina bagno i nikt szczególnie nie trapi się by się do niej pofatygować. Burmistrz oferuje drużynie 50 sztuk złota na osobę za sprawdzenie co się stało na co drużyna chętnie przystaje. Wyruszają jeszcze tego samego dnia. 

Przez bagno prowadzi Svarald, jedyny posiadający jakieś nikłe zdolności surwiwalowe, niestety nie udaje mu się ominąć czającego się w wodzie wyrośniętego aligatora(tak naprawdę drużyna nie miała szansy, DC testu dostrzeżenia go w przygodzie to 33, o jakieś 10 za dużo dla pierwszopoziomowej drużyny), który atakuje Regerthę prawie pozbawiając ją życia. Mimo zabicia bestii dość szybko, drużyna zmuszona jest zatrzymać się na odpoczynek. Podczas swojej warty Gadriel oddala się od obozu zwabiony migoczącą w oddali pochodnią. Po dotarciu do źródła światła natyka się na trzech goblinów i bugbera. Zamiast uciekać staje do walki jak prawdziwy paladyn, prawie przy tym umiera, ale udaje mu się powalić bugbera i goblina, reszta ucieka w popłochu widząc z jakim twardzielem mają do czynienia. Gdy drużyna obudzona odgłosami walki dociera z pomocą Gadriel czyści właśnie miecz z goblińskiej krwi. Odpoczynek przez rany Gadriela trochę się przeciąga. 

Następnego dnia drużyna dociera w okolice latarni, od razu dostrzegają, że ktoś rozbił obóz w jej pobliżu, z daleka widać także dziwną wieżę z desek. Po naradzie co robić bohaterowie w stronę obozu wybadać co się dzieje. Po drodze napotykają patrol dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy próbują podnieść alarm, na szczęście jeden z nich zostaje natychmiast zabity celnie rzuconym sztyletem przez Sayuki a drugi powalony ciosem Svaralda. Jeden z mężczyzn jest po walce żywy więc bohaterowie postanawiają go przesłuchać. Mieszanką gróźb i dyplomacji dowiadują się od niego prawdy o tym sie tu dzieje. Wedle jego słów piraci zabili załogę latarni a następnie przy pomocy fałszywej latarni zaczęli kierować przepływające statki na rafy i skały bo po rozbiciu złupić towary z wraków. Kiedy bohaterowie naradzają się co zrobić z pojmanym piratem nieoczekiwanie pojawia się koło nich samotny jaszczuroczłowiek-kobieta, przedstawia się jako Lucheck i prosi w łamanym wspólnym o rozmowę. Lucheck okazuje się przyjaźnie nastawiona do bohaterów, jej plemię żyło w pokoju z załogą latarni. Potwierdza słowa pojmanego pirata i proponuje, że jeśli bohaterowie rozprawią się z piratami to jej plemię popilnuje ewentualnych jeńców. Pokazuje także bohaterom plan obozu piratów oraz ich liczbę - kapitan, jego przyboczny i 6 marynarzy. Bohaterowie przystają na propozycję i decydują się na frontalny atak na obozowisko. Po drodze odwiedzają jeszcze latarnie i zwiedzają jej wnętrze pełne śladów przemocy - ciała rodziny, która w niej żyła łącznie z małymi dziećmi. Już w drodze do obozu bohaterowie trafiają na pierwszy patrol dwóch piratów, ci ponownie padają nim zdążą zaalarmować herszta. Niestety szczęście nie sprzyja drużynie do końca, nim wejdą do obozu zostają dostrzeżeni przez herszta, który zasypuje ich czarami. Piraci stawiają opór, ale padają jeden po drugim pod ciosami Sayuki i Svaralda, kapitan ginie w magicznym pojedynku z Regerthą. Po wszystkim bohaterowie przeszukują obozowisko znajdując wiele cennych rzeczy. Wysokiej jakości sprzęt piratów oraz niektóre eliksiry decydują się sprzedać, resztę skarbów prawdopodobnie zgrabioną mają zamiar oddać władzom Seawell do rozporządzania. Po uprzątnięciu obozu i pochowaniu załogi latarni wracają do Seawell zdać raport. 

Podczas wędrówki napotykają kolejno groźne węże i kolejnego aligatora, ale zaprawieni w boju z poprzednim pokonują tego łatwiej. W Seawell zdają raport burmistrzowi informując także o przyjaznych jaszczuroludziach, burmistrz stosownie ich wynagradza, również w część złota ze zwróconych skarbów. Po załatwieniu wszystkich spraw i zrobieniu zakupów, bohaterowie ruszają w kierunku Przesmyku Duvika, osady u podnóża Gór Smoczej Paszczy gdzie skąd Regertha dostała list od krewnego z prośbą o pomoc.

sobota, 26 marca 2016

Neverwinter 4e - Nowy Początek, sesja 3

Na trzeciej sesji skończyliśmy przygodę Shards of Selune(Dungeon Magazine 193), w połowie dołączyła do drużyny kolejna graczka i zyskaliśmy nową postać w drużynie.

Alathar Lantheral – eladrin swordmage(Assault Swordmage)
Elf z Cormanthoru, odesłany z Dworu za nieumyślne spowodowanie śmierci pewnego szlachcica.

Vielikoy – human barbarian(Rageblood Barbarian)
Barbarzyńca z Rashamenu szukający sławy w Krainach.

Nelia – human shaman(Bear Shaman)
Towarzyszka Vielikoya, aspirująca do zostania jedną z Wiedźm z Rashamenu, obecnie w randze Ethran.

Wilfred ‘Willie” Deepstrider – gnome sorcerer(Dragon Magic)
Wesoły, lekkoduchy gnom urodzony w Cormanthorze, dobrowolny towarzysz Alathara w jego wygnaniu.

Ibelle - shad-kai wizard(War Wizard)
Małomówna czarodziejka, uciekinierka z enklawy Pomroków położonej w Kniei Neverwinter, ścigana przez swego nauczyciela.


W drodze przez dzielnicę wieży drużyna rozpytywała o spadający z nieba obiekt. Od jednego z orków dowiedzieli się, że jeśli ktoś coś wie, to z pewnością taka informacja dotarła do Vagdru One-Ear, barmana w tawernie Fallen Tower. Na miejscu okazało się, że mimo dość wczesnej pory w karczmie odbywa się już konkretna popijawa, w której udział biorą orkowie i przedstawiciele praktycznie wszystkich inteligentnych ras występujących w okolicach Neverwinter. Drużynie udało się pogadać z Vagdru, który za garść złota powiedział im co wiedział na temat spadającej gwiazdy. Wedle jego słów klejnot nigdy nie dotknął ziemi w Dzielnicy Wieży bo dość niefortunnie spadł na Okruch Nocy, jedną z wielu unoszących się w powietrzu ruin wież. Od Vagdru bohaterowie dowiedzieli się, można się tam dostać, ale jest to trudne. Orkowie ponoć czasami penetrują lewitujące w dzielnicy konstrukcje, ale Okruch Nocy otoczony jest złą sławą. Vagdru odesłał drużynę do Vansi Bloodscar, przywódczyni orków z Dzielnicy Wieży, która właśnie brała w pijackiej zabawie w karczmie.

Vansi była zaskoczona tym, że bohaterowie bezceremonialnie przerwali jej picie, do tego stopnia, że wysłuchała z czym do niej przychodzą. Stwierdziła, że pomoże drużynie dostać się do lewitującej wieży jeśli przynajmniej dwoje z bohaterów pokona w różnych pijackich dyscyplinach jej czempionów. Vielikoy zmierzył się orczym zapaśnikiem Brogiem w walce wręcz. Brog był twardy, ale Vielikoy okazał się zwyczajnie silniejszy i po dłuższej chwili pokonał orka, za co został nagrodzony głośnym wyciem i rykami aprobaty ze strony przypatrujących się walce gapiów. Następnie Vansi osobiście wyzwała kogoś z drużyny na pojedynek w piciu jej specjalnego alkoholu. Czempionem drużyny został Willie, który twierdził, że jest weteranem alkoholowych imprez i praktycznie uodpornił się na co mocniejsze trunki(reszta drużyny podejrzewała, że to przechwałki, a rzekoma odporność to po prostu jedna z jego magicznych sztuczek). Vansi okazała się więcej niż godnym przeciwnikiem i po wielu kolejkach i dolewkach pijacki pojedynek został nierozstrzygnięty, zarówno orczyca jak i Willie zwalili się pod stół w tym samym momencie. Na szczęście gdy oboje doszli trochę do siebie, Vansi zadeklarowała, że w zamian za dobrą zabawę pomoże bohaterom dostać się do wieży. Następnego dnia, po nocy spędzonej w Dzielnicy Wieży bohaterowie spotkali się z Vansi i kilkoma orczymi inżynierami(nadużycie tego słowa, zajmowali się głównie obsługą machin oblężniczych – Alathar) pod Okruchem Nocy. Orkowie wystrzelili w kierunku wieży kilka pocisków z balist z dołączonymi do nich zwojami liny. Jeden z pocisków utknął w ścianie wieży dzięki czemu bohaterowie mogli wspiąć się na dryfującą w górze ruinę. Dryfująca wieża okazała się resztkami miejsca poświęconego Selune, prawdopodobnie świątyni, ale dawało się tam wyczuć wpływ zła i wszechobecną ciemność sprawiającą, że kamienne ściany konstrukcji wydawały się być z niej uplecione.

Na górze bohaterowie nieoczekiwanie natknęli się na kryjącą się w zaułku kobietę rasy shadar-kai. Ibelle, jak się nazywała, wytłumaczyła drużynie, że jest uciekinierką z miejsca zwącego się Xinlenal i jej dawny mag-nauczyciel oraz pan, będzie jej szukał. Ibelle dostała się do Okruchu Nocy przez niestabilny portal znajdujący się w sercu enklawy Pomroków gdzieś w Kniei Neverwinter. W trakcie rozmowy bohaterowie zostali zaatakowani przez watahę wilkołaków, której celem było najwyraźniej schwytanie Ibelle. Drużyna wraz z nowopoznaną czarodziejką pokonała wilkołaki i ruszyła we wskazane przez nią miejsce, gdzie znajdował się portal. Podczas badania go wypełzły z niego jeszcze jakieś cieniste potwory, z którymi drużyna również sobie poradziła. Następnie wspólnym wysiłkiem Alathara, Ibelle, Wilfreda i Nelii udało się zamknąć portal na jakiś czas. Wraz z czarodziejką, chętnie zajmującą miejsce w drużynie, bohaterowie przeszukali całą latającą konstrukcję i znaleźli trzeci z darów Selune. Następnie zeszli na dół po linie i ruszyli z radosną nowiną do Lady Jasmine. Zdając raport z odnalezienia klejnotu bohaterowie opowiedzieli co zastali w Okruchu Nocy, Lady Jasmine oznajmiła, że zapewne o to chodziło Selune w zesłaniu klejnotów i być może uda się przy ich pomocy oczyścić to miejsce z mroku. Zadeklarowała, że uda się tam z kapłanami natychmiast, na co bohaterowie odpowiedzieli chęcią przyłączenia się do misji by w razie czego wspomóc Selunitów.

Po ponownym dostaniu się do wieży bohaterowie wskazali miejsce zamkniętego portalu i ci biegli w magii wspomogli kapłanów w rytuale oczyszczenia tego miejsca. W trakcie rytuału portal otworzył się ponowie i wszyscy zebrani zostali zaatakowani przez identyczne cieniste stwory jak wcześniej. By zapobiec przerwaniu rytuału Vielikoy i Nelia bronili skupionych na czarze kapłanów oraz Alathara i Wilfreda. Gdy godzinny rytuał minął, ciemność opuściła dryfującą wieżę, a jej ściany przybrały przyjemny srebrny kolor. Ostatni stwór próbujący wedrzeć się przez portal zginął dotknięty księżycowym światłem skupianym przez ściany. Zwycięstwo należało do drużyny i Selunitów, ale Ibelle ostrzegła, że jej mistrz, czarodziej Menetrian, rządzący w enklawie Pomroków nie wybaczy im tej zniewagi i wcześniej czy później upomni się o swoją uczennicę. Alathar stwierdził, że mag może przyjść a Ibelle od tej pory jest członkiem drużyny i żeby ją odebrać będzie musiał przejść najpierw przez nich, w tym poparła go reszta, szczególnie Vielikoy, chętny do pokazania natychmiast swej furii Pomrokom.

Lady Jasmine na odchodne powiedziała drużynie, że jeśli są zainteresowani dalszą współpracą to ma dla nich pewną propozycję. Bohaterowie zgodzili się, ale stwierdzili, że muszą najpierw uzupełnić ekwipunek i spieniężyć kilka zdobytych niedawno fantów. Obiecali, że odwiedzą Selunitów za jeden lub dwa dni.

CDN.

wtorek, 8 marca 2016

Neverwinter 4e - Nowy Początek, sesja 2

Druga sesja za nami, tym razem wszystko sprawniej i szybciej.

Drużyna bez zmian, po sesji awansowaliśmy na 3 poziom:

Alathar Lantheral – eladrin swordmage(Assault Swordmage)
Elf z Cormanthoru, odesłany z Dworu za nieumyślne spowodowanie śmierci pewnego szlachcica.

Vielikoy – human barbarian(Rageblood Barbarian)
Barbarzyńca z Rashamenu szukający sławy w Krainach.

Nelia – human shaman(Bear Shaman)
Towarzyszka Vielikoya, aspirująca do zostania jedną z Wiedźm z Rashamenu, obecnie w randze Ethran.

Wilfred ‘Willie” Deepstrider – gnome sorcerer(Dragon Magic)
Wesoły, lekkoduchy gnom urodzony w Cormanthorze, dobrowolny towarzysz Alathara w jego wygnaniu.


Bohaterowie udali się w kierunku Czarnego Jeziora, po drodze napotkany patrol straży ostrzegł ich, że w Czarnym Jeziorze władza Lorda Neverembera jest iluzoryczna i jeśli wpakują się w kłopoty to nikt nie przyjdzie im z pomocą - straż miejska zwyczajnie tam nie chodzi. Bohaterowie próbowali przekonać strażników, że w interesie miasta jest zaprowadzić porządek we wszystkich dzielnicach, ale żołnierze zbyli to śmiechem, twierdząc, że nawet jeśli tak by się miało stać, to stanie się to dopiero na wyraźny rozkaz generał Sabiny lub lorda.

Wchodząc do dzielnicy bohaterowie zobaczyli na ścianach budynków dziwne znaki namalowane czerwoną farbą, które Willie zidentyfikował jako symbole kultu Asmodeusza, podobno ciągle rosnącego w Neverwinter w siłę. Podczas błąkania się po podtopionej dzielnicy natknęli się na niewielkie zbiorowisko skupione wokół płomiennie przemawiającego mężczyzny. Mówił on o potrzebie zmian w mieście i nawoływał tłum do przeciwstawienia się rządom lorda Neverembera. Tłum był wyraźnie podniecony i z każdą chwilą coraz głośniejszy, do tego stopnia, że bohaterowie dyskretnie się wycofali by nie brać w tym wydarzeniu udziału. Gdy opuszczali wiec zagadnął ich zakapturzony mężczyzna kryjący twarz za maską z porcelany, z pytaniem, po której stronie staną jeśli dojdzie do walk między Nasherytami i strażą Neverembera. Bohaterowie dyplomatycznie odpowiedzieli, że są zbyt nowi w mieście by odpowiadać na to pytanie, zaś żadna ze stron konfliktu nie wyrządziła im jeszcze krzywdy lub przysługi, za którą mieliby się rewanżować. Nieznajomy roześmiał się i stwierdził, że to bardzo dobra odpowiedź, następnie zdjął maskę i drużynie ukazało się oblicze młodego drowa. Nagle pokazanie swojej natury sprawiło, że bohaterowie sięgnęli po broń, ale mroczny elf uspokoił ich mówiąc, że nie ma w stosunku do nich złych zamiarów. Przedstawił się jako Xealion i widząc napięcie Alathara i Wilfreda zaproponował wypicie kufelka piwa dla rozluźnienia sytuacji. Elf i gnom byli gotowi odmówić, ale Nelia widząca drowa pierwszy raz w życiu była ciekawa co może mieć on do powiedzenia. Jej słowo stało się słowem Vielikoya i bohaterowie nadal lekko spięci ruszyli za drowem w stronę niewielkiego szynku. Znacznie uspokoił ich fakt, że w samym lokalu nikt nie zwracał na drowa uwagi, co świadczyło, że jest tutaj znany i tolerowany, co oczywiście nie przekonało do końca Alathara i Williego, ale groźne spojrzenia Nelii sprawiły, że powstrzymali się przed komentarzem.

Xealion jak na nietypowego kompana do picia okazał się świetnym rozmówcą z dość ironicznym podejściem do życia. Stwierdził, że kryje się w Czarnym Jeziorze gdyż jest tu tylu dziwnych wyrzutków, iż jeden drow niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jego wiedza o dzielnicy była ogromna i zapytany o wczorajsze światła na niebie okazał się dobrze poinformowanym w tej materii. Powiedział, że osobiście widział jak jeden z okolicznych rzezimieszków, niziołek o imieniu Palas, wyłowił z wody to co spadło z nieba. Musiało mu się to spodobać bo towarzyszące mu oprychy odpędziły gapiów i Palas ze znalezionym skarbem szybko się oddalił. Xealion na prośbę Nelii wskazał drużynie gdzie mogą owego niziołka obecnie znaleźć, ale zastrzegł sobie również by nie wyciągać jego osoby w ewentualnej konfrontacji z Palasem i jego drabami. Bohaterowie podziękowali Xealionowi za pomoc i obiecali(a przynajmniej Vielikoy i Nelia), że jeszcze kiedyś wpadną by się wspólnie napić.

Drużyna ruszyła do kryjówki Palasa, tam niziołek, najwyraźniej wcześnie poinformowany o zbliżających się gościach, wyszedł im na spotkanie. Towarzyszyło mu kilku oprychów różnych ras i jak zauważył Vielikoy, kilku dodatkowych kryło się jeszcze w różnych zakamarkach. Bohaterowie próbowali dogadać się z Palasem by oddał im okruch, ale niziołek był nieugięty, na sugestię Nelii, że mogą odkupić od niego kryształ, zareagował złowrogim uśmieszkiem. Powiedział, że skoro bohaterowie mają takie pieniądze, to w sumie odbierze je im tak czy siak i wydał rozkaz swoim drabom do ataku. To była pierwsza taka bitwa w jakiej brali udział bohaterowie, po stronie Palasa stało kilku krasnoludów, paru niziołków oraz wielu ludzi, z których niektórzy okazali się szczurołakami. Sam Pelas próbował czmychnąć w bezpieczne miejsce, ale Alathar i Vielikoy mu nie pozwoli wszystkie ataki koncentrując na nim, po chwili zmasakrowany i nadpalony leżał na ziemi. Reszta oprychów straciła odrobinę odwagi, ale walczyli do samego końca, dość smutnego bo tym razem bohaterowie nie bawili się w ogłuszanie. Nelia zabrała Palasowi kryształ i bohaterowie czym prędzej ruszyli w stronę bram dzielnicy.

Po drodze byli jeszcze świadkami starć Nasherytów z najemnikami Neverembera rozbijającymi ich wiec, ale dalej się nie mieszali i czmychnęli bokiem. Gdy mijali bójkę Willie dostrzegł, że w mroku zdarzeniu przyglądał się Xealion...

Bohaterowie oddali drugi okruch Jasmine i spytali się czy wie gdzie może znajdować się trzeci. Kapłanka odpowiedziała, że wraz z braćmi ze swojego zakonu podjęła próby wróżenia, ale te były niejasne. Wskazywały gdzieś na Dzielnicę Wieży, obszar miasta okupowany przez orków, ale dokładna lokacja była nieznana.

Bohaterowie zmuszeni byli odpocząć po całym dniu poszukiwań i udali się, za wskazaniem Jasmine, do Driftwood Tavern, ostrzegła ich jednak, że idąc tam narażają się na gniew Nasherytów, dla których karczma jest miejscem spotkań wrogiej frakcji. Nie zmieniło to ich zamiarów i udali się na spoczynek.

Wczesnym rankiem ruszyli do Dzielnicy Wieży, po drodze sprzedając na rynku kilka fantów jakie zyskali na bandzie Pelasa. Gdy dotarli do granic dzielnicy przywitał ich komitet powitalny złożony z orczych strażników, którzy domagali się opłaty za przejście. Może i by ją dostali gdyby ich dowódca nie zwrócił się niezbyt elegancko do Nelii, sprawiając, że Vielikoy wpadł w szał. Barbarzyńca wyzwał orka na pojedynek, na co ten ze złowieszczym grymasem przystał. Orkowie i bohaterowie stanęli w kręgu wokół walczących i przyglądali się pojedynkowi, każdy kibicując swojemu. Orczy wódz pierwszym natarciem mocno zranił barbarzyńcę, ale ten rycząc w szale zdawał się nie czuć bólu i nim ork zaatakował ponownie, Vielikoy rąbnął go z całej siły swoim gigantyczym młotem w głowę. Ork padł na ziemię krztusząc się krwią i powoli umierając od przetrąconego karku, skonałby gdyby nie Nelia, która rzuciła się by go uleczyć czarami. Wódz podniósł się wciąż ciężko ranny i wycharczał, że drużyna może przejść. Bohaterowie odeszli odprowadzani przez złowieszcze spojrzenia orków. Jak wytłumaczyła Nelia w trakcie drogi przez zrujnowaną dzielnicę, zrobiła to tylko dlatego, że zabicie strażnika na wejściu na pewno by się nie spodobało jego kompanom i komukolwiek kto tutaj rządzi.

CDN.

sobota, 5 marca 2016

Neverwinter 4e - Nowy Początek, sesja 1

Wracam jako gracz do 4e, postaram się regularnie pisać raporty z rozegranych sesji.

Drużyna, wszyscy na poziomie 2:

Alathar Lantheral – eladrin swordmage(Assault Swordmage)
Elf z Cormanthoru, odesłany z Dworu za nieumyślne spowodowanie śmierci pewnego szlachcica.

Vielikoy – human barbarian(Rageblood Barbarian)
Barbarzyńca z Rashamenu szukający sławy w Krainach.

Nelia – human shaman(Bear Shaman)
Towarzyszka Vielikoya, aspirująca do zostania jedną z Wiedźm z Rashamenu, obecnie w randze Ethran.

Wilfred ‘Willie” Deepstrider – gnome sorcerer(Dragon Magic)
Wesoły, lekkoduchy gnom urodzony w Cormanthorze, dobrowolny towarzysz Alathara w jego wygnaniu.


Bohaterowie spotykają się w drodze do Neverwinter, Wszystkich przyciąga tam chęć przygody i zobaczenia jednego z cudów Północy. Do miasta przybywają dobrze po zmroku. Gdy szukają dobrego(i taniego) miejsca na nocleg są świadkami trzech błysków na niebie. Nie wiedząc co to było ignorują je i dalej szwendają się po mieście.

Nieoczekiwanie podchodzi do nich urodziwa elfia kobieta przedstawiająca się jako Jasmine, bohaterowie rozpoznają w niej kapłankę Selune. Jasmine zaprasza drużynę do karczmy na kufelek piwa. Prowadzi ich do Driftwood Tavern, gdzie wyjaśnia swoje zainteresowanie nimi. Wedle jej słów Selune zesłała na ziemię dary w postaci trzech małych meteorytów, to właśnie światła, które widzieli bohaterowie. Przyglądała się drużynie od pewnego czasu i postanowiła poprosić ich o pomoc w odzyskaniu darów swojej bogini. Zaproponowała jak na obecne możliwości bohaterów oszałamiającą kwotę nagrody w wysokości 1500 sztuk złota za odnalezienie i zwrócenie trzech przedmiotów. Bohaterowie ochoczo się zgodzili, ale zarówno Alathar jak i Wilfred zrezygnowali ze swojej części nagrody, jako że Selune jest ich bóstwem opiekuńczym. Jasmine na odchodne wskazała im prawdopodobne miejsca upadku darów Selune – Dzielnica Protektora oraz Czarne Jezioro, niestety nie była w stanie ustalić położenia trzeciego fragmentu.

Rano bohaterowie zaczynają szukać w mieście. Pierwsze zetknięcie z Dzielnicą Protektora jest dla nich nieprzyjemne, gdy rozpytują ludzi o jakieś ślady, straż miejska zaczepia ich i wypytuje czemu się tutaj szwendają. Vielikoy wdaje się w pyskówkę ze strażnikami, na szczęście konflikt szybko łagodzi Willie tłumacząc, że są nowi w mieście i przyszli pooglądać piękno architektury. Straż udobruchana oddala się. Nie jest to jednak koniec kłopotów drużyny, ich nieporadność w poruszaniu się po mieście dostrzegło kilku lokalnych opryszków. Drużyna została zwabiona do bocznej uliczki i zaatakowana przez dobrze uzbrojonych bandytów, którzy jednak przeliczyli swoje siły i zostali zmuszeni do szybkiego odwrotu gdy spadła na nich lawina morderczych zaklęć rzucanych przez bohaterów. Gdy bandyci uciekali nieoczekiwanie pojawił się kolejny patrol straży dowodzony przez władczą kobietę w zbroi płytowej. Bandyci zostali wyłapani a bohaterowie przesłuchani w sprawie zajścia. Okazało, że kobieta dowodząca oddziałem to generał Sabina, dowodząca strażą miejską z rozkazu Lorda Neverembera. W wersji wydarzeń opowiedzianej przez bohaterów nie było nic podejrzanego, więc zostali wypuszczeni. Panią generał zainteresowała jednak ich misja. Okazało się, że jest dobrze poinformowana o tym co dzieje się w dzielnicy i przypadkiem wie gdzie spadł jeden z poszukiwanych przez bohaterów przedmiotów. Niestety nie były to pocieszające informacje, wedle jej słów okruch spadł w pobliżu Rozpadliny i w jakiś sposób zaczął przyciągać do siebie dotkniętych Czaroplagą szaleńców oraz dziwne zmutowane stwory wychodzące z Rozpdaliny. Generał Sabina stwierdziła, że jeśli bohaterom uda się przedrzeć w to miejsce i wyeliminować zagrożenie to będą mogli zabrać sobie ten okruch i oddać go Selunitom.

Bohaterowie udali się w miejsce wskazane przez panią generał. Już po drodze zmuszeni byli przedzierać się przez bandy dotkniętych Czaroplagą szaleńców, starali się ich nie zabijać uważając ich biednych nieszczęśników a nie wrogów. Gdy zbliżyli się do miejsca upadku meteorytu, zostali zaatakowani przez dziwne bestie o jednym oku, które raziły ich atakami wzrokowymi. Otoczeni ze wszystkich stron przez szaleńców i potwory bohaterowie rozpaczliwie szukali okruchu. Gdy wreszcie go znaleźli, byli już otoczeni ze wszystkich stron i niechętnie musieli posunąć się do bardziej agresywnej walki w obronie własnego życia. Wyżynając sobie ścieżkę wśród atakujących, przedarli się do ufortyfikowanego muru dzielnicy, za którym byli bezpieczni.

Czym prędzej udali się do Lady Jasmine i oddali jej kryształ po czym uzdrowieni przez nią, ruszyli na poszukiwania następnego fragmentu.

CDN.