poniedziałek, 9 lutego 2009
Moje przemyślenia na temat czwartej edycji
Zacząłem zgłębiać 4 edycję D&D. Nie będę pisał jej recenzji bo tego wielu dokonało przede mną i zapewne zrobili to lepiej niż ja bym zdołał. Napiszę po prostu co mi się w niej podoba i nie podoba.
Jako, że jestem życiowym optymistą, zacznę od plusów:
1. Wykonanie. Te podręczniki są zwyczajnie ładne. Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i ujednolicili graficznie wszystkie książki i dodatki. Czwarta edycja ma chyba najładniejsze ilustracje ze wszystkich RPGów. Żywe, kolorowe, idealnie oddające polecany przez wydawcę styl gry „heroic dungeon crawl.
2. Miodność. Chcemy grać przypakowanymi herosami? Proszę bardzo! Atuty, powery, rytuały i wystrzałowe rasy. Utarło, się już narzekanie, że 4e to takie MMO na papierze. I co z tego? Gra się fajnie, kosi się potwory, jak ktoś chce to może pointrygować. Przynajmniej oczy się nie psują od gapienia w ekran i ma się możliwość rozmawiania z prawdziwymi ludźmi a nie z Charlsem z Kanady.
3. Wprowadzenie. Czytając podstawki do różnych gier zauważyłem, że czasami gdy taka gra wpadnie w ręce komuś, kto nie wie czym jest RPG to z podręcznika się tego nie dowie. W 4e dostajemy grę PRG z zasadami napisanymi jak dla gry planszowej. Każdy głupi może w to zagrać, nie wiedząc czym RPGi są. Rzecz karygodna dla ludzi wychowanych na przykład na WoDzie.
4. Bestiariusz. Bogini wysłuchała mych modłów i wreszcie w bestiariuszu mamy opisane te same potwory na różnych poziomach. Do tej pory chcąc zrobić rozpiskę np. wodza orków musiałem kombinować z klasami dla niego. Teraz otwieram książkę i mam do wyboru orka, fajnego orka lub czarującego orka. Jak dla mnie wypas.
5. Styl gry. Dosyć oszukiwania się, w D&D wszystko kręci się wokół wygrzewu. WotC dało nam zasady pozwalające rozgrywać epickie starcia bohaterów. Koniec z bandami szczurołapów i niziołczych kucharzy, nadeszła era herosów.
Teraz minusy, trochę mniej ale skutecznie zniechęcają mnie do zakupu 4e
1. Klasy. Gdzie do cholery są klasy postaci? Czemu w podstawce nie ma barda, druida i barbarzyńcy? Wciskanie kitu, że będą w PHB II do mnie nie dociera. Kupując 3 podstawki oczekuję, że dostane w nich komplet zasad dla najbardziej typowych klas ze świata fantasy. Na kij mi warlord skoro nie mogę zagrać zabawnym trubadurem albo pełnym furii dzikusem? To wkurzające i nie akceptuję takiego podejścia do graczy. To akcja z serii „grochem o ścianę” ale nie kupie edycji czwartej właśnie z tego powodu.
2. Rasy. Wiem, że wszyscy Emo muszą grać tieflingiem i trzeba było zrobić z nich grywalną rasę. Ale dlaczego do diabła wyrzucona z podręcznika gracza gnomy? Nagle okazuje się, że one sobie faktycznie żyją np. w Faerunie ale nie są poszukiwaczami przygód. Jan Jansen z Baldura został właśnie uśmiercony i to w wyjątkowo perfidny sposób. Eladrini są spoko, tylko dlaczego oddzielono ich od elfów? Przecież to są elfy tylko, że troszeczke inne. Robienie z tego nowej rasy jest chyba efektem nadpobudliwości twórców. I jeszcze – skoro są tieflingi to czemu aasimarowie też nie stali się główną rasą?
3. Potwory. Wybór potworów do MM jest dziwny. Brakuje mi rozpisanych bugbearów, wnerwia mnie wliczenie gnomów do potworów. Dwulinijkowe opisy też do mnie przemawiają. Wizardzi powinni wziąć do ręki np. Stwory Barsawii żeby zobaczyć jak można napisać bestiariusz.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Do tego musiałbyś dodać opinie ludzi, którzy dłużej grają w ten system - prawie zawsze są to teksty w rodzaju "nuda", "nie takie fajne jak się zdaje", "średnie" itp. Chyba tylko Nuke w Polsce zapałał długotrwałą miłością do 4E. ;)
OdpowiedzUsuńA od siebie dodam, ze dla mnie od 15 lat to nie jest D&D tylko nieudolne klony, każdy kolejny jeszcze odleglejszy od tego, co stało za ideą "D&D". Mogliby chociaż nazwę systemu zmienić, no ale kasa to kasa - kij, że sprzedają hulajnogi, a nazywają je mercedesami.
Klony nie klony, ale w 3E gra mi sie dobrze. Po prostu ten zestaw zasad do RPG pasuje do moich potrzeb i nie mam zamiary tego zmieniać. Może i OD&D jest fajne, ale zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJasne, wszystko kwestią gustu, ale pisałem tylko o tym, że to co robił TSR w latach 90-tych i teraz WotC mogłoby się nazywać inaczej, bo tylko względy ekonomiczne i prawa na markę legitymizują używanie nazwy Dungeons & Dragons, a nie zawartość merytoryczna i pierwotne założenia systemu. :)
OdpowiedzUsuńSorry: miało być "T$R". ;)
OdpowiedzUsuńJa i moja grupa po kilku miesiącach postanowiliśmy odłożyć jednak 4E na półkę i wrócić do 3.5.
OdpowiedzUsuńJak na moje nowomodne standardy nadal jest to najlepsza gra na rynku. Z początku myślałem, że 4.0 ją zdetronizuje, jednak kolejne sesje zweryfikowały ten pogląd.
Też miałem nadzieję na rewolucję ale jednak pozostanę przy swoim starym dobrym RPG.
OdpowiedzUsuńProwadze 3.0 używając:
Władcy Dziczy
Pieśń i Cisza
Miecz i Pięść
Obrońcy Wiary
Księga i Krew
Heroes of Battle
Heroes of Horror
tropiciela zastąpiłem Łowcą Monte Cook'a
i jestem z tej gry zadowolony.
4e zaraziła mnie tylko pasją zbierania figurek do D&D miniatures. Kolekcja powoli rośnie ;)
Miniaturki Rulez! (Krzemień, mam tanie podręczniki do (idealny stan, polskie i angielskie) 3.0E, pisz na maila jak jesteś zainteresowany). :)
OdpowiedzUsuńGdybyś zapodał jakiegoś maila(nie mogę znaleźć....) to może byłbym zainteresowany :-)Ewentualnie gdybys mógł przesłać ofertę na ciupazka@interia.pl to byłbym szczerze wdzięczny :-)
OdpowiedzUsuńCo do minusów pooponuję. :)
OdpowiedzUsuń1. Wyrzucono najmniej grywalne klasy, co w sumie rozumiem - drażni mnie jedynie brak druida i barbarian'a, lecz to da się znieść (ten drugi za darmo do ściągnięcia dali w sieci) . :)
2. Tiefling drażni mnie również (lista typowych imion... brr...) , ale gnom jest - w Księdze Potworów, na końcu dodane statystyki grywalne.
3. Bugbear przecież został - sam początek, pod działem goblinoid. Opisy są krótkie, ale to nie tylko 2 linijki - część o wiedzy dodaje jeszcze trochę. Zrezygnowano tylko z rozpisek wyglądu dając ilustracje. Zresztą, to starczy - fluff sam dorobię. ;)
A pasja została, lubię "pseudo-RPG" aka "adventure miniatures game) więc spoko. ;)
@Krzemien
OdpowiedzUsuńA próbowałeś się przerzucić na 3.5?
To troche dziwne bo dla mnie 3.0 niewiele się rózni od 3.5 a skoro nie widac róznicy to po co przepłacać. Można powiedzieć, że teraz gram w taki miks tych dwóch edycji. W sumie gdyby nie fakt, że nie mam chętnych graczy to dalej bym grał w AD&D... hłehłehłe ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie żałuję, ze się przerzuciłem. 3.5 jest po prostu lepsze. Może różnice między tymi dwoma edycjami są niewielkie, ale bardzo odczuwalne.
OdpowiedzUsuńWedług mnie, Wizardzi powinni od razu wypuścić edycję 3.5 i w tym sensie 3.0 jest ich porażką.
Grałem tylko w 3.0, na 3.5 nie chciało mi się marnować pieniędzy - w sumie robiłem coś jak Krzemień, tylko brałem kilka rozwiązań. Nowa była lepsza, ale naprawdę niewiele.
OdpowiedzUsuńA Wizardzi już przy premierze 3.5 planowali 4.0 - cwane bestie. ;)
Dla kogoś, kto korzysta(ł) z polskojęzycznych podręczników przejście na 3.5 rzeczywiście mogło być marnowaniem pieniędzy. Ja korzystałem od zawsze z angielskich zasad, więc na 3.5 gram już bardzo długo.
OdpowiedzUsuń