środa, 23 września 2009

Karnawał Blogowy cz4 - Ulubione realia

Dzisiaj pisane trochę na szybko bo praca i nauka goni ale później będę miał jeszcze mniej czasu, tak więc: moje ulubione realia.

Uwielbiam heroiczne światy, zawsze lubiłem fantasy pisane z rozmachem, bitwy z potworami i zdobywanie dawno zapomnianych skarbów. Heroic fantasy wiąże się z pewnym specyficznym postrzeganiem świata. Tutaj magowie zawsze są potężni a wojownicy noszą pancerze wyglądające jakby ważyły 100 kilogramów. Jeśli ktoś wciela się w złodzieja, to nie będzie on zwykłym ulicznikiem ale mistrzem w swoim fachu będącym w stanie okraść smoka gdy ten nie śpi. Barbarzyńcy pokroju Conana, koszący wrogów niczym zboże, druidzi zdolni do poruszenia całego lasu – tak właśnie prezentuje się mój ulubiony typ drużyn.

W takim świecie łatwo jest zbudować przygodę, wszak mało który bohater odmówi gdy usłyszy „potrzebujemy twojej pomocy”. Herosi z legend z reguły podejmują się wszelkich wyzwań i nie ma znaczenia czy zlecenie jest od króla czy od tajemniczego gościa w karczmie, liczy się tylko pieśń jaką o tych czynach napiszą bardowie.

Wyzwania mogą być bardzo różne, może chodzić o powstrzymanie zamachu na króla, obrona wioski przed armią potworów czy też klasyczne ubicie smoka lub zniszczenie „bardzo złego artefaktu”. Nawet dworska intryga nabiera dodatkowego smaczku gdy bierze w niej udział potężny czarodziej, który dosłownie wie wszystko. Jednocześnie staram się by w tym świecie, gdzie bohaterowie są wspaniali i potężni ich przeciwnicy zawsze byli co najmniej im równi i źli do szpiku gości. Pieśń chwały wszak brzmi znacznie lepiej gdy wiemy, że wklepaliśmy w deski samego króla piekieł.

Sam nie wiem czemu gdy mam do dyspozycji świat pełen magii i miejsc mogących być tłem dla epickich przygód to zwyczajnie nie mogę się powstrzymać przed tworzeniem fabuły na zasadzie „zagłada świata jest blisko, wiem, że przerywam wam picie piwa ale trzeba coś z tym zrobić! Heroic daje mi wspaniałe narzędzia do budowania świata, uwielbiam wizje pseudośredniowiecznych miast wypełnionych mieszanką kulturową wielu ras. Im bardziej te rasy egzotyczne tym lepiej, w moich światach nikogo nie dziwią skrzydlaci aasimarowie czy gwardziści - centaury. Mimo iż często marudzę, że nie lubię gdy drużyna wygląda jak postacie z Dragon Balla to często pozwalam na pewne przegięcia mechaniczne. Jeśli gracz chce grać jakimś potworkiem mechanicznym to proszę bardzo, pod warunkiem, że nie będzie to psuło zabawy innym uczestnikom gry. Z drugiej strony często mam problem z rozsądzeniem czy coś nie przekracza granic dobrego smaku nawet w heroicznej kampanii – ale to tylko taka dygresja ;-)

Heroic ma jeszcze jedną zaletę – bardzo łatwo wykorzystac w tej konwencji miejsca, postacie i potwory zaczerpnięte z książek czy gier. Jeśli podoba mi się przygoda na wielkim lodowcu to czemu nie miałby się on pojawić znikąd po środku pustyni? Przecież to świat magii a wytłumaczenie skąd się wziął już może być dobrym początkiem sagi godnej bohaterów. W takich realiach mogę sobie pozwolić na wszystko a im dziwniejsze będzie to co zrobię tym ciekawsze skutki może to przynieść na sesji.