czwartek, 22 grudnia 2011

Gdybania o nowej edycji D&D

Coraz głośniej robi się o wydaniu piątej edycji D&D, w całości są to puste domysły bo WOTC nie ogłosiło nigdzie, że mieliby zakończyć wydawanie czwartej ale plotka poszła i trzeba pomyśleć co miałaby ta nowa edycja nam przynieść.

W przypadku AD&D i D&D 3e nie było zbyt wielkiego trzęsienia w ogólnym koncepcie tej gry. Nowa mechanika przyniosła co prawda spore zmiany ale postacie z AD&D w miarę łatwo było skonwertować na 3e, również przygody po podmienieniu profili wrogów na 3cio edycyjne spokojnie można było nadal prowadzić. Wiem to bo sam prowadziłem sporo przygód z Zapomnianych Krain do AD&D na mechanice 3e, czasami wymagało to łatania pewnych rzeczy ale było w sumie dość proste.

Przeskok z 3e na 4e nie był już tak łagodny. Zasady zostały nie tyle przepisane i poprawione co napisane od nowa. Zmianie uległy kosmologia, system czarowania, rozwoju, eksploracji, jednym słowem wszystko. Wydaje się, że podobnie było w przypadku AD&D i 3e ale tam jednak szkielet był ten sam, jedynie naprostowano pewne rzeczy zmieniając matematykę gry by była zrozumiała dla większego grona.

Z perspektywy 3 lat grania w 4e mogę powiedzieć, że jest to bardzo dobry system, równie dobry jak 3e a w pewnych detalach nawet lepszy. Jest to jednak zupełnie inny typ rozrywki, w 4e trudniej poprowadzić typowego sandboxa gdyż zmiany mechaniczne sprawiły, że losowanie napotkanych stworów jest praktycznie niemożliwe, chyba że poświęci się kupę czasu na generowanie kilkudziesięciu gotowych encounterów ale wtedy można już równie dobrze zrobić z nich tradycyjną przygodę.

Najbardziej różnicę między edycjami widać w postaciach. W AD&D wszyscy mieli podobny atak, plus czasami jakąś zdolność specjalną. W 3e doszły rozmaite ataki ukradkowe, grady ciosów itd., w 4e każda postać ma kilka mocy, których używa do ataku. Przy przeskokach edycyjnych wszystko stawało się coraz bardziej lśniące, magiczne miecze coraz większe a bohaterowie bardziej bohaterscy.

Jak zatem mogłaby wyglądać piąta edycja D&D? Moim zdaniem WOTC będzie dążyło do uproszczenia mechaniki gry bez usuwania znanych i lubianych przez graczy motywów. Takie podejście widać w serii Essentials gdzie znacząco uproszczono kreację postaci dorabiając warianty klas zamiast tworzyć zupełnie nowe czego dobrym przykładem jest np. Fighter, którego podzielono na Knighta i Slayera. Ta metoda sprawdza się, czego przykładem może być podręcznik źródłowy do Neverwinter w którym dla graczy korzystających z Essentiali zaprezentowano bardzo faeruńską klasę Bladesinger będącą nakładką na klasę Wizard. Wierzę zatem, że w piątej edycji WOTC powróci do tego konceptu i otrzymamy klasy bazowe wraz z wariantami, Fighter mógłby na przykład dzielić się na podklasy Barbarian i Ranger a Rogue na Bard, Thief i Assassin. To oczywiście gdybania czysto teoretyczne więc i przykłady nie wszystkim mogą pasować ale w ten sposób najchętniej widziałbym klasy w 5e.

W przypadku czwartej edycji, zarówno Essentiale i Core Books krytykowane są za sposób przedstawienia magicznych przedmiotów. Jeśli wyjdziemy poza dawanie bohaterom kolejnych wersji broni i pancerzy +X to zapewne po pewnym czasie zgubią się oni w natłoku nowych mocy i cech o których trudno pamiętać. W 3e większość przedmiotów dawała stały bonus do czegoś lub duplikowała efekt konkretnego zaklęcia jak np. Płaszcz Pajęczaków. Na moich sesjach gracze często łapali się na tym, że nie korzystają z mocy przedmiotów bo w ferworze walki nie pamiętają o detalach takich jak ten, że ich zbroja daje im przykładowo redukcję 5 obrażeń od ognia raz na dzień. Większość graczy 4e z jakimi utrzymuję kontakt potwierdza moje przypuszczenia, przedmioty są zbyt skomplikowane a przez to nieprzydatne, większość dla świętego spokoju daje bohaterom zwykły szmelc +2 niż bawi się w obdarzanie przedmiotu dodatkową zdolnością. W 5e projektanci powinni uprościć magiczne przedmioty, najlepiej sprowadzając je z powrotem do rangi stałych dodajników +1/+2/+3 do cech i testów. Oczywiście nie powinni eliminować wszystkich specjalnych mocy ale nie mogą być one dalej skazane na zapomnienie przez poziom komplikacji.

Kolejnym krokiem w 5e powinien być powrót do 20 poziomowego rozwoju bohaterów. Z ankiet na stronie WOTC wynika, że niewiele osób gra na poziomach epickich a ich opis zajmuje w podręcznikach sporo miejsca. Gdyby wywalić ostatnie 10 poziomów z obecnego schematu znalazłoby się tak potrzebne miejsce na zawartość fabularną, której w 4e bardzo brakuje. Obecnie rozrzut na 30 poziomów sprawia, że dawne potwory nie różniące się specjalnie między sobą mają zbyt duży rozrzut Skali Wyzwania co utrudnia mieszanie ich w przygodach. Jest to denerwujące o tyle, że w poprzednich edycjach bohaterowie mieli szansę zabić potwory o SW znacznie ich przewyższających, w 4e mogą mieć nawet problemy z trafieniem od kiedy AC jest zależne głównie od poziomu.

Ostatnim punktem najbardziej kontrowersyjnym według mnie powinien być powrót do jednego schematu matematycznego przy konstruowaniu bohaterów i wrogów. Zasady dodawania potworom poziomów z teorii miały być proste a wyszło jak zawsze, trudno jest to zrobić na biegu bez analizowania siły potwora i potencjalnych konsekwencji awansu. Osobne schematy dla bohaterów i potworów nadają się jedynie do prowadzenia gier bazujących na gotowych przygodach, dla MG lubiących rpgowe druciarstwo(jak choćby ja) jest to w 4e sporą przeszkodą.

Jest kilka rzeczy, których bym nie zmieniał. Należy do nich przede wszystkim sposób rozgrywania walki na planszy i mierzenie wszystkiego w taktycznych odległościach. W 3e na początku panował bałagan w tych zasadach i większość odległości podawano w metrach a gracze sami przeliczali je na pola, w edycji 3.5 położono większy nacisk na korzystanie z mat i figurek ale dopiero 4e przyniosła ujednolicenie wszystkiego pod walkę taktyczną co sprawdziło się idealnie i powinno być przeniesione do kolejnej edycji.

Także system mocy jakiego używają bohaterowie 4e jest zupełnie w porządku choć skłaniałbym się na obdarzeniu ich większą ilością mocy at-will na wyższych poziomach nawet gdyby te miały być słabsze od swoich ograniczonych odpowiedników.

Reasumując mogę powiedzieć, że od 5e oczekiwałbym by były poprawioną wersją Essentials z naciskiem na opcje a nie zestawy zasad. Nie przeszkodziłoby to w wydawaniu kolejnych dodatków a byłoby dobrym sposobem na uproszczenie zasad. Gdyby jeszcze wzbogacić podręczniki o tło fabularne, którego brakuje w 4e to nowa edycja byłaby grą niemal idealną. Z tej listy życzeń bije zapewne moje przywiązanie do prostych zasad i nie jest to złudzenie, faktycznie preferuje gry gdzie policzenie statystyk dla BNa nie zajmuje 5 minut i jestem w stanie zrobić to w pamięci. Jeśli 5e spełni choć część z tych życzeń to WOTC po raz kolejny zyska wiernego klienta w mojej skromnej osobie.

5 komentarzy:

  1. Poza Essentialami (które są dla mnie dziwnie zaprojektowane, źle złożone i miałkie fabularnie), zgadzam się ze wszystkim. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To że piątka wyjdzie, jest pewne. Mam nadzieję, że będą szli w stronę uproszczenia i usprawnienia gry, żeby była szybka i lekka, a dawała sporo opcji (czyli jak jest teraz).

    Generalnie, choć byłem przeciwnikiem 4E, teraz nie wyobrażam sobie powrotu do 3E. Nawet tradycjonaliści z mojej drużyny dali się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, ja wracam za pare dni do Greyhawka 3e, potrzebuje oldschoolu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero niedawno zacząłem ogarniać 4E. A Ty mi tu piszesz o piątej. Zaczynam chyba dziadzieć. ;)

    Szczerze, to szkoda mi będzie kasy na piątą edycję. Jeżeli do pełnowartościowej, ciekawej gry znowu potrzeba będzie k4+3 podręczników, podziękuję choćby gra była odkryciem dekady. Za równowartość będę miał kilkanaście systemów.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Za równowartość będę miał kilkanaście systemów. "

    W które nikt nie będzie chciał zagrać, chyba że poprowadzisz.Dla k4+1 sesji w pojedyńcze systemy szkoda kasy.

    OdpowiedzUsuń