Druga sesja mojej mini kampanii faeruńskiej za nami. Tym razem szło znacznie sprawniej i zrealizowałem tyle scenariusza ile sobie założyłem przed sesją. Prowadzenie trzeciej edycji na poziomach wyższych niż 5 wymaga niestety sporo czasu na przygotowanie wrogów, którzy często nie zostaną w ogóle wykorzystani lub zginą nim zdążą sobie zasłużyć na poświęcony ich wygenerowaniu czas.
Bohaterowie bez zmian:
Laden: półork łotrzyk 4/wojownik 4 (chaotyczny dobry)
Vestyala: księżycowa elfka kapłanka Angharaadh 8 (chaotyczna dobra)
Mel: człowiek kapłan Torma 8 (praworządny dobry)
Saevel: słoneczny elf wojownik 4/czarodziej 2/pieśniarz klingi 2 (chaotyczny dobry)
Alaron, okolice Dorset
Drużyna ekwipuje się u Osiana i wyrusza w kierunku Dorset. Po drodze napotykają tłumy ludzi, którzy wraz z dobytkiem uciekają z tego regionu kierując się do Caer Callidyrr w nadziei, że król obroni ich przed złem. Od farmera uciekającego na wozie wraz z rodziną dowiadują się, że do Dorset jest już niedaleko. Poza oczywistym zagrożeniem w postaci miast zamieniających się w kratery farmer ostrzega ich przed bliżej niezidentyfikowanym potworem czającym się w ciemnościach.
Bohaterowie ruszają dalej i po kilku godzinach jazdy ukazuje im się panorama doliny w której centrum znajduje się krater po miejscu do niedawana jeszcze będącym miasteczkiem Dorset. Jako, że wioski otaczające zniszczony teren wyglądają tylko na wyludnione drużyna postanawia poszukać w nich śladów.
Po zajechaniu do najbliższej wędrują po mieście duchów, opuszczonym w strachu przed zagładą podobną do tej, jaka spotkała Dorset. Po otworzeniu sobie drzwi karczmy bohaterowie zaczynają szukać czegokolwiek podejrzanego. Smród gnijących zwłok prowadzi ich na górę karczmy gdzie w jednym z pokoi znajdują zwłoki dwóch żołnierzy armii Alaronu. Obaj zostali zabici we śnie przez kogoś niezwykle wprawnego w posługiwaniu się sztyletem, zapewne drowa. Jeden z żołnierzy posiadał przy sobie pisemne rozkazy podpisane przez samego poszukiwanego przez drużynę szeryfa Donegala. Z rozkazów wynika, że mieli zostać w tym miejscu do czasu jego powrotu z resztą oddziału ze wsi o nazwie Cadwe. Bohaterowie opuszczają wioskę i ruszają na poszukiwania owego Cadwe.
Od ślepego starca, który również ucieka z obszaru dowiadują się gdzie poszukiwana przez nich miejscowość leży. Dziadek okazuje się być szalenie rozsądny ostrzegając bohaterów przed niebezpieczeństwami jakie mogą tu na nich czyhać, z potworem atakującym w ciemnościach włącznie. Staruszek chętnie przyjmuje trochę złota od Saevela i obiecuje wypić za ich zdrowie gdy tylko dotrze do jakiejś bezpiecznej karczmy lub miasta.
Bohaterowie ufni we własne możliwości zajeżdżają do wyludnionego Cadwe. We wsi nie znajdują nic ciekawego więc kierują się do niewielkiego zamku górującego nad nią. Zamek także sprawia wrażenie opuszczonego. Na dziedzińcu bohaterowie znajdują zwłoki drowa, który zginął w walce z czymś dużym. Bohaterowie postanawiają przejrzeć zamek dokładnie zaczynając od warsztatów i kuźni. W kuźni znajdują zwłoki kowala, również zabitego w walce. W pewnym momencie czuły słuch Ladena wychwytuje jakieś poruszenie w stajniach od których oddziela ich dziedziniec. Drużyna podgląda jak ze stajni wynurza się kilku nieumarłych, byłych żołnierzy z Alaronu. Vestyala i Mel wychodzą im na spotkanie i wzywając swoich bogów niszczą ich odpędzaniem nieumarłych.
Nim ostatni z ożywionych żołnierzy rozsypuje się w proch drzwi do stajni zostają rozsadzone przez sporego potwora, który rusza na pomoc wskrzeszonym wojownikom. Potworem tym okazuje się być potwornie zmutowany szeryf Donegal, obecnie jego ciało to napuchnięta masa mięsa i kości z wieloma nacięciami w kształcie runów na skórze, przez które sączy się na zewnątrz złowroga poświata. Potwór posiada dwie łapy przerobione na maczugi, którymi wymachuje we wszystkie strony bijąc na oślep. Jak bohaterowie zauważają z przerażeniem potwora otacza pole antymagii, które nie tylko nie pozwala im czarować ale wyłącza również działanie ich magicznych przedmiotów. Walka ze względu na pole antymagii jest bardzo desperacka. Przez sporą redukcję obrażeń Mel i Vestyala nie są w stanie zranić stwora pomagają więc Ladenowi flankować go by mógł używać ukradkowych ataków. Saevel w tym czasie przechodzi do obrony i jako drużynowy tank stara się zbierać najsilniejsze ciosy na siebie.
Potwór wreszcie pada a jego ciało zaczyna się błyskawicznie rozpadać. Drużyna ma wreszcie okazję wyleczyć się przy pomocy magii co szybko czyni gdyż wszyscy są mniej lub bardziej ranni. Po chwili odpoczynku bohaterowie idą sprawdzić czy w stajniach nie czai się jeszcze coś. Tam znajdują zniszczoną aparaturę alchemiczną, niczego z odczynników nie da się odzyskać więc penetrują dalej zamek.
W komnatach znajdują ślady walki oraz pośpiesznej ucieczki mieszkańców. Jedna z wież kasztelu została zniszczona przez jakąś ogromną siłę, sądząc po rodzaju zniszczeń przyczyną tego był zionący ogniem latający stwór, zapewne smok. Wieża należała wcześniej do czarodzieja na co wskazuje obecność kilku magicznych przedmiotów. Mag z pewnością stoczył walkę ze smokiem i zginął rozszarpany pazurami. Gdy bohaterowie penetrują jego pracownię dostrzegają na drodze prowadzącej do zamku kilkanaście postaci z pochodniami. Postanawiają zaczaić się na nich przy wejściu. Szybko okazuje się, że nadchodzący ludzie to szabrownicy wykorzystujący ucieczkę mieszkańców regionu by się wzbogacić. Bohaterowie organizują na nich zasadzkę chowając się na dziedzińcu zamku. Laden używa zwłok drowa jako tarczy na wypadek gdyby tamci zrobili użytek z niesionych kusz. Jak nietrudno się domyślić szabrownicy po wejściu na dziedziniec i zobaczeniu unoszącego się powietrzu drowa porzucają zamiar rabowania i rzucają się do ucieczki. Jeden z nich potyka się i zostaje przez drużynę pojmany. Płaczliwie wyjaśnia, że z kilkoma lokalnymi chłopakami chciał się wzbogacić trochę nim odejdą i stąd plądrowanie porzuconych domostw. Drużyna puszcza go wolno a sami kierują się z powrotem do zamku by odpocząć. Gdy odpoczywają w jednej z komnat zamku w czasie swojej warty Mel słyszy jak ktoś skrada się ku nim ciemnym korytarzem oraz rzuca jakieś zaklęcie. Kapłan Torma szybko budzi resztę i stają do walki z grupą jaszczuroludzi dowodzonych przez czarownika-szamana. Już na początku walki Mel zostaje ciężko ranny gdy okazuje się, że czarownik działa pod wpływem czaru Przyspieszenie i zasypuje go magicznymi pociskami z niesionej różdżki. Mel mimo odniesionych ran nie ma zamiaru się wycofać ale zostaje siłą wciągnięty przez Ladena do komnaty. Tam drużyna ma chwilę by się przygotować i rzucić czary ochronne ale już po chwili zostają zasypani strzałami z łuków jaszczuroludzi oraz spada na nich kula ognia wyczarowana przez shamana. Laden wyskakuje z pokoju i rusza by zabić czarownika, w tym czasie reszta drużyny formuje szyk by przyprzeć łuczników do ściany. Walka kończy się wraz ze śmiercią szamana, gdyż pozostali wojownicy mimo przewagi liczebnej nie są w stanie zbytnio naruszyć zdrowia bohaterów.
Z martwych rąk kapłana Saevel wyciąga potężną różdżkę magicznych pocisków wyglądającą na robotę drowów. Zabierają mu także czarny kamień zawieszony na szyi gdyż promieniuje magią a chwilowo nie mają go jak zidentyfikować.
Mając w pamięci, że w panoramie doliny widzieli bagna za obszarami zamieszkanymi kierują tam swoje kroki przeczuwając, że jeszczuroludzie przyszli właśnie stamtąd. Po wejściu na bagna znajdują opuszczone niedawno obozowisko jaszczuroludzi wraz ze szczątkami pożartego przez nich ludzkiego nieszczęśnika. Z braku wskazówek kierują się cały czas na północ mając nadzieję znaleźć jakiś trop. Tuż przed zmrokiem docierają do ukrytego w lesie kręgu olbrzymich kamieni tworzącego labirynt wąskich korytarzy i przejść. Vestyala i Laden słyszą dochodzący z niego śpiew kobiety, śpiewającej starą balladę typową dla Moonshae po elficku. Laden podkrada się do środka konstrukcji i dostrzega siedzącą wewnątrz piękną, zgrabną i ledwie ubraną niewiastę z woalką na twarzy. Gdy Laden wraca do drużyny i opowiada co zobaczył postanawiają wszyscy wejść do kręgu. Istota z początku zaskoczona ich obecnością chwyta za woalkę jakby chciała ją unieść ale widząc, że bohaterowie nie mają złych zamiarów uspokaja się. Dla Saevela i Vestyali staje się jasne, że kobieta jest nimfą i gdyby spojrzeli na nią bez woalki mogliby umrzeć widząc jej nadnaturalne, przerażające piękno.
Nimfa wysłuchuje ich opowieści i opowiada o sobie, o tym jak przez wiele stuleci była wyrocznią dla miejscowych druidów. Z czasem druidzi wymarli a ona została sama zamknięta na zawsze w kręgu kamieni. Jako, że jest wyrocznią i ma dar spoglądania w dal bohaterowie pytają ją co znajdą na swojej ścieżce przez bagna. Nimfa mówi im o kapłance drowów, która zawarła pakt z jakimiś mrocznymi istotami i mają zamiar podźwignąć z ziemi latające miasto od wieków spoczywające w ukryciu pod bagnami i lasami. Identyfikuje również dziwne czarne kamienie jakie miał przy sobie drow i szaman jaszczuroludzi. Są to magiczne przekaźniki pozwalające twórcy zawsze śledzić ich posiadacza. Wyjaśnia to skąd drowy wiedziały, że się zbliżają. Na szczęście wewnątrz kręgów wróżenie nie działa i bohaterowie przez chwilę są bezpieczni. Postanawiają przy pomocy czarów wysłać kamienie w przeciwnym kierunku mając nadzieję zmylić pościg. Według słów nimfy zło nie może wejść do kręgu więc mogą tu odpocząć, muszą się jednak spieszyć gdyż kapłanka nie miałaby problemów by sforsować barierę a lepiej by to oni uderzyli pierwsi.
Na tym zakończyliśmy sesję. Tym razem było znacznie lepiej niż poprzednio i grało się(przynajmniej mi) bardzo przyjemnie. Po sesji pozwoliłem wszystkim awansować na 9 poziom przez co będzie im trochę łatwiej w kontynuacji przygody a ta już za tydzień.
sobota, 10 września 2011
Cienie nad Wyspami Moonshae #2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz