piątek, 26 października 2012

Warhammer Fantasy Roleplay #5

W najbliższych dniach będę wrzucał raporty z kilku sesji WFRP rozegranych w tym roku. Większość leży na dysku rozgrzebana od kilku miechów i nadeszła najwyższa pora by je uporządkować. Część postaci pochodzi z przygód, które prowadziłem ładny kawałek czasu temu. Po zmianie na stanowisku MG skład drużyny trochę się zmienił, zamiast szulera Konna pojawi się moja postać – Wilhelm. Doszedł także nowy gracz, który wylosował sobie postać elfa zabijaki. Wszystkie postacie na tym etapie mają po 500 punktów doświadczenia.

Dieter von Schlagdorf – człowiek banita
Ursula Litzman – człowiek najemnik
Finuvar – elf zabijaka
Wilhelm Scholz – człowiek żołnierz

"Noc Krwi" z kampanii „Potępieniec”


Bohaterowie podczas pieszej wędrówki przez Reikwald zostali zaskoczeni przez przerażającą burzę z piorunami. Wspólnym wysiłkiem zbudowali prowizoryczny szałas tylko trochę chroniący przed pogodą. W nocy otaczały ich dziwne dźwięki przebijające się przez hałas wywołany przez burzę. W pewnym momencie dało się słyszeć jak przez las w ich kierunku zbliża się coś dużego. Spodziewając się jakiegoś ataku bohaterowie wyszli z szałasu z bronią w rękach i nabitymi pistoletami, które posiadali Dieter i Ursula. Koło szałasu przemknął wielki jeleń uciekający przed czymś, w jego kierunku poleciała z lasu ciężka włócznia o kamiennym grocie. Po chwili oczom bohaterów ukazała się grupa łowców wyjętych z najgorszego koszmaru. Stanowiło ją sześciu mutantów, z których dwóch wyglądało już bardziej na bestie niż na ludzi. Mutanci stwierdzili, że nie ma sensu gonić jelenia skoro można upolować kilku ludzi i rzucili się do ataku. Jeden z nich zginął natychmiast od strzału z pistoletu, nie skłoniło to jednak reszty do zaniechania ataku. Walka była zacięta i krwawa, Ursula została ranna i tylko dzięki nadzwyczajnej szybkości Finuvara zawdzięczała przeżycie starcia z największym zwierzoludem. Gdy potwór padł morale dwóch pozostałych przy życiu mutantów zostało złamane i rzucili się do ucieczki.

W obawie przed możliwością pojawienia się większej ilości mutantów bohaterowie mimo burzy podjęli decyzję o wznowieniu wędrówki. Po opatrzeniu ran ruszyli traktem ślizgając się czasami na błocie i moknąc na wskroś. Po godzinie marszu zauważyli zabudowania na poboczu traktu, wyglądające na karczmę lub posterunek straży. Okazało się, że jest to karczma o nazwie „Człowiek w Kapturze”. Wrota na podwórze były zamknięte i nie było widać śladu żywej duszy. Bohaterowie przeskoczyli przez ogrodzenie i skierowali się do drzwi. Wewnątrz dało się słyszeć odgłosy rozmowy, ale ucichły gdy Wilhelm zapukał. Po chwili drzwi otworzyłkarczmarz, którego bohaterowie z początku wzięli za potwornie otyłego halflinga, a który po przyjrzeniu okazał się strasznie grubym i niskim człowiekiem w poplamionym fartuchu karczmarza. Wyglądał na lekko przestraszonego, ale wpuścił drużynę do środka tłumacząc, że myślał iż przybyli jacyś bandyci. W izbie karczmy siedziały tylko dwie osoby – strażnik dróg grzejący się przy palenisku oraz sługa zmywający podłogę. Na pytanie o pokoje karczmarz stanowczo odmówił twierdząc, że wszystkie są zajęte przez bogatych jeźdźców, którzy przybyli wcześniej. Bohaterowie mimo wszystko zażądali posiłku i piwa i zajęli miejsca przy jednym ze stołów. Zadeklarowali także, że jeśli nie ma wolnych pokoi to zdrzemną się do rana na ławach i wyruszą skoro świt, karczmarza przekonali wręczając mu kilka złotych koron. Mimo wszystko niechęć karczmarza do gości wzmogła ich podejrzliwość. Finuvar tłumacząc się nagłą potrzebą wyszedł z karczmy i przemknął w kierunku stajni by sprawdzić, czy faktycznie są tam jakieś konie. Gdy elf wyszedł do bohaterów podszedł milczący do tej pory strażnik i zaczął bezceremonialnie wypytywać kim są, sugerując, że może to oni są bandytami napadającymi na trakcie na podróżnych.

W międzyczasie Finuvar dostał się do stajni i poza dwoma przerażonymi końmi nic nie znalazł. Miał już wracać do karczmy gdy z góry coś kapnęło mu na głowę. Była to kropla krwi, która przesączyła się deski schowka na siano. Elf ostrożnie wspiął się na górę dobywając po cichu broni. Na górze znalazł rozprute ciało chłopca stajennego z wieloma śladami ugryzień na ciele. Klapa w dachu łopotała na wietrze, gdy elf ostrożnie wychylił się by zobaczyć dach został zaatakowany przez jakieś stworzenie. Gdy stanął wreszcie na dachu zorientował się, że jego przeciwnik to przerażający mutant, który od pasa w dół miał korpus pająka. Finuvar zaatakował nie chcąc dać stworowi szansy na atak. Krzyknął także głośno w kierunku karczmy.

Bohaterowie w karczmie usłyszeli ostrzegawczy krzyk elfa i mimo zapewnień strażnika, że to pewnie nic takiego wybiegli na zewnątrz dobywając broni. W ciemności dostrzegli dwie sylwetki walczące na dachu stajni. Elf do tej pory parujący ciosy zeskoczył z dachu na wóz stojący obok stajni a następnie na ziemię. W tym momencie Dieter został zaatakowany od tyłu przez strażnika, z którym przed chwilą rozmawiali. Nie wiadomo skąd pojawił się także kolejny mutant o twarzy przypominającej czaszkę bez skóry, jego widok dosłownie sparaliżował Ursulę strachem na krótka chwilę. Bohaterowie zaczęli się szaleńczo bronić przed atakami a napastników przybywało. Z karczmy wylegli także karczmarz i jego pomocnik i przyłączyli się do mutantów. Wilhelm szczęśliwym ciosem zabił strażnika odrąbując mu głowę. Reszta mutantów w tym pająkopodobny zostali zarżnięci chwilę później, ale zarówno Ursula jak i Finuvar stracili przytomność.

Po przeszukaniu ciał napastników i opatrzeniu ran bohaterowie zaczęli przeszukiwać karczmę. Na piętrze natknęli się na ślady mordów na gościach, ale nie znaleźli ciał. Dopiero po zejściu do piwnicy znaleźli ciała oraz kilka osób spojonych jakimś narkotykiem. W obszernej komnacie znaleźli także prowizoryczną świątynię Chaosu, w której znajdował się posążek jakiegoś demona podobnego do sępa. Przyglądanie się posążkowi zaowocowało czterema punktami obłędu dla Dietera. Gdy Finuvar zrzucił posażek na ziemię by go potłuc w oparach różowego dymu pojawił się niekształtny demon i zaatakował drużynę, jednym atakiem niemal rozpruł elfa na pół(Punk Przeznaczenia stracony) i walczył z resztą. Po zabiciu go jego ciało podzieliło się na dwa kolejne, mniejsze już demony, które także zostały już bez strat własnych ubite.

Nad ranem gdy podtruci jeńcy z piwnicy odzyskali rozum wyjaśnili, że są właścicielami karczmy i zostali zaatakowani przez mutantów, z których jeden podszywał się pod strażnika dróg. Rano do karczmy przybył patrol straży, poszukujący zaginionego strażnika. Strażnicy wypytali bohaterów o przebieg zajścia i uzyskując potwierdzenie ich wersji od karczmarza puścili ich wolno.

Wszyscy bohaterowie otrzymali na koniec po 160 puntków doświadczenia.

3 komentarze:

  1. Bardzo by mnie ciekawił raport z "Nocy w gospodzie Pod Trzema Piórami". Będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Będą wszystkie z Potępieńca :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle super :) W Młotka grałem ostatnim razem jakoś w 2003 roku, skończyłem wtedy na stole jako ofiara eksperymentów szalonego naukowca...

    W odpowiedzi na twój wcześniejszy wpis http://mistrz-gry.blogspot.com/2012/10/unboxing-new-easy-to-master-dungeons.html ;)

    OdpowiedzUsuń