Ostatnio różne rankingi zrobiły się popularne, więc i ja przedstawię swój. Od dzieciństwa lubowałem się w filmach fantasy, choćby nie wiem jak były kiepskie. Dzisiaj wyciągnę z nich to co najlepsze, czyli piękne kobiety. Wszystkie poza numerem 4 są z pewnością nie mniej kompetentne w walce ze złem, niż mężczyźni, numer 4 ma zaś inne zalety poza rozbijaniem głów.
1. Sandahl Bergman jako Valeria w Conanie Barbarzyńcy
Wielu mogłoby zarzucić Sandahl Bergman, że urodę ma typowo niemiecką. Nie należy ona do kanonu piękna lansowanego w mediach gdzie kobiety zawsze mają nienaganny makijaż i równe buzie z narysowanymi kredką brwiami. Ale niech pierwszy rzuci kamień ten kto nie jarał się jak flota Stannisa widząc ją w roli wojowniczej Valerii. Gdyby jednak ktoś nie uległ jej czarowi po tym filmie, niech ma się na baczności, to groźna kobieta. Sandahl Bergman zagrała bowiem nie tylko w Conanie, ale też jego w spin-offie pod tytułem Czerwona Sonja. Tam ponownie pojawiła się obok Ahnulda, tym razem w roli demonicznej królowej Gedren.
2. Dina Meyer jako Kara w DragonHeart
Podejrzewam, że jeśli ktoś ogląda filmy fantasy i SF to widział choć jeden z Diną Meyer. Moim pierwszym był DragonHeart(polecam!) gdzie zagrała Karę – rudowłosą, ognistą piękność z charakterkiem. Chyba od tamtej pory rudy jest moim ulubionym kolorem kobiecych włosów. Gdyby komuś było mało tej aktorki to grała także w Żołnierzach Kosmosu, Star Treku, Johnnym Mnemonicu i kilku częściach Piły. Raczej nie jest super znana, ale fantastyka i takie filmy to nadal pewnego rodzaju nisza. Nie ma co narzekać.
3. Ellie Chidzey jako Lux w Dungeons&Dragons: Wrath of the Dragon God
Druga część filmu Dungeons&Dragons, choć może być trudno w to uwierzyć, była gorsza od pierwszej. Jestem pewien, że gdzieś na dnie piekła jest specjalny kocioł dla reżyserów filmów spod znaku D&D. Sytuację ratowała Ellie grająca barbarzyńską wojowniczkę Lux. Co prawda grała koszmarnie, choć nie gorzej od reszty aktorów, ale wyglądała po prostu ślicznie. W filmie były jeszcze dwie inne kobiety – elfia i ludzka czarodziejka. Choć nie były brzydkie to moim skromnym zdaniem przy Lux mogły się schować. Nie wiem czy Ellie Chidzey grała w czymś jeszcze, jeśli tak to mam nadzieję, że się nie odzywała, ale za rolę Lux ma olbrzymiego plusa.
4. Sarah McLeod jako Różyczka Cotton we Władcy Pierścieni
Nie Arwena, nie Galadriela, ani nie Eowina. Najwspanialszą kobietą trylogii Władca Pierścieni była Różyczka Cotton, w którą wcieliła się Sarah McLeod. Samwise Gamgee wiedział co bierze. Jak przystało na hobbita, worki kości go nie interesowały, wybrał prawdziwą kobietę i matkę swoich dzieci. Może nie jest tak zgrabna jak elfki i Eowina, ale ma piękny uśmiech i ciepło wypisane na twarzy. Jestem pewien, że król Elessar gdy znudziła mu się płaska, blada i nudna Arwena, po cichu marzył o kobiecie jak Różyczka Cotton. Sarah McLeod nie ma wielkiego dorobku artystycznego, ale ta trzecioplanowa rola we Władcy Pierścieni z pewnością dla wielu ją unieśmiertelniła.
5. Sienna Guillory jako Arya w Eragonie
Wiem, przed chwilą hejciłem elfie księżniczki. Nie potrafię jednak przejść obojętnie obok tej postaci. Arya nie pojawia się zbyt często w filmie, który też do najlepszych nie należy, ale gdy już jest to jej wygląd krzyczy „jestem elfią księżniczką i jestem piękna!”. Przynajmniej według mnie, może to te rude włosy? Podoba mi się jeszcze bardziej bo w przeciwieństwie do Arweny nie wygląda zawsze jakby dopiero co wyszła z kąpieli w mleku, ot zaprawiona w bojach elfka. Sienna Guillory jako aktorka musi być znana fanom fantastyki, grała w kilku częściach Resident Evil i krótko bo krótko w Wehikule Czasu. W zasadzie nie są to rewelacyjne filmy, ale znać wypada.