Kolejny miesiąc i kolejne spostrzeżenia na temat kilku książek z kategorii "DeDekowe czytadła"
Richard Baker: Blades od the Moonsea:
Swordmage, Corsair, Avenger
Do tej trylogii
podchodziłem na początku ostrożnie. Co prawda ufam w talent Richarda Bakera, bo
jako twórcę znam go z dodatków do D&D, ale doświadczenie nauczyło mnie nie
oceniać RPGowego czytadła po osobie autora. Oczekiwałem czegoś podobnego do
książek R.A. Salvatore z miałką fabułą i akcją kapiącą z każdej strony. Na
szczęście jednak Bakerowi bliżej do Elaine Cunningham, choć pisze znacznie
lepiej od niej. Akcja książek dzieje się w czwarto edycyjnych Krainach
odmienionych przez Spellplague, zaś głównym bohaterem trylogii jest Geran
Hulmaster – szermierz trenowany w bojowej magii przez elfy z odrodzonego
królestwa Myth Drannor. Nie mogę za bardzo pisać o fabule bo spojlery zabijają
te książki, ale powiem, że niczego tu nie brakuje. Mamy ciekawych bohaterów,
spisek, intrygę, mały loch do spenetrowania co jakiś czas, więcej intryg,
świetne pojedynki i porządne bitwy w ramach wisienki na torcie. Ostrzegam
jednak, że fabuła każdej książki rozwija się bardzo powoli i autor z wyczuciem,
stopniowo odsłania przed nami kolejne elementy układanki. Trylogia jest także
ciekawie napisana pod kątem opisu Faerunu. Na kartach powieści mamy
interesujący opis Krain wokół Morza Księżycowego, oraz słabo znanych terenów,
jak ledwo wspomniana w opisie settingu do trzeciej edycji kraina o nazwie Thar.
Co jest szczególnie fajne w Blades of the Moonsea, trylogia z tomu na tom staje
się coraz bardziej mroczna i posępna, ale nie traci przy tym epickiego
rozmachu. Każda książka to doskonały materiał do przerobienia na przygodę do
D&D, w której walka nie będzie najważniejszym elementem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz