środa, 16 marca 2011

Earthdawn #3

Skład drużyny trochę się zmienił, odpadła nam graczka więc Feltharis musi na jakiś czas zniknąć. Ustaliliśmy, że po drodze do Travaru nasi bohaterowie wraz z Brandisem zawitali do niewielkiej wioski gdzie czekał na nich Czarodziej umówiony z krasnoludem. W ten sposób Ulryk dołączył do znanych z poprzednich opowieści adeptów. Nowa drużyna to:
Lothar Flintforgesson – Mężczyzna troll, Wojownik
Sar-Prassiptios – Mężczyzna t’skrang, Fechmistrz
Ulryk – Mężczyzna człowiek, Czarodziej

Po przybyciu to Travaru Brandis zaoferował im dalszą pracę – mieli stać się prywatną ochroną jego domu, dóbr i rodziny. Adepci chętnie przyjęli propozycję, gdyż dzięki temu nie musieli szukać na własną rękę miejsca do spania w mieście. Po zapoznaniu się z domownikami rezydencji krasnoludzkiego kupca w tym z goszczącym u niego obsydiańskim zbrojmistrzem Denerokaitalamosem, wyruszyli na miasto by spieniężyć zdobyte ostatnio dobra i wydać złupione pokonanym wrogom srebro. Ich zakupy składały się z nowego, bardziej pasującego do miasta odzienia i drugiego zestawu krwawych kamieni. Wieczór i kilka następnych dni spędzili na poznawaniu domowników i gości Brandisa oraz dzięki pomocy Denerokaitalamosa – na zakładniu krwawych kamieni.

Po kilku dniach spokoju pojawiła się okazja by adepci do czegoś się przydali – ktoś okradał magazyny Brandisa z dóbr. Nikt nie widział kto ani kiedy, złodzieje kradli towary z zamkniętego magazynu i nie zostawiali po sobie śladów. Kupiec rozsądnie przeniósł cenne rzeczy do piwnic swego domu ale zostawił co nieco jako wabik na złodziei. Adepci niezwłocznie skierowali się do magazynów nad rzeką Byrose gdzie spotkali dwójkę orkowych strażników również wynajętych przez Brandisa. Po krótkim sporze na temat kompetencji obu stron argument siły i wzrostu Lothara przeważył szalę na korzyść adeptów. Dzięki kluczom pozyskanym od byłych już strażników nasi bohaterowie weszli do magazynu i przyjrzeli się towarom, którymi okazały się niewielkie ilości esencji żywiołów i orichałku. Postanowili poczekać na ewentualnych złodziei, siedząc po cichu w zamkniętym magazynie.

Po kilku godzinach do magazynu przyszło kilku mężczyzn, z których rozmowy można było wywnioskować, że poprzedni strażnicy byli przekupieni i dawali im klucze by kradli różne dobra. Adepci poczekali aż ci się oddalą i Sar-Prassiptios ruszył ich tropem udając zwykłego przechodnia.

Niedoszli złodzieje dotarli do tawerny nad samą rzeką zaś adepci postanowili poradzić się Brandisa co dalej z nimi robić. Od karczmarza dowiedzieli się, jak nazywa się przywódca zbirów i z tą informacją wrócili do krasnoluda. Tularis, bo tak nazywał się ten człowiek był jak się okazało znanym zbójem do wynajęcia i jeśli okradał Brandisa to z pewnością na czyjeś życzenie. Kupiec poprosił adeptów by dowiedzieli się kto stoi za kradzieżami i jeśli to możliwe rozprawili się z nim po cichu.

Adepci wrócili do tawerny gdzie t’skrang odegrał rolę człowieka w potrzebie i wynajął tych 3 zbójów by stłukli dla niego pewnego trolla. Bandyci zostali wprowadzeni w zaułek, który okazał się dla nich pułapką. Ostatecznie walkę przeżył tylko Tularis, który pod wpływem trollowej namowy elegancko wszystko wyśpiewał. Okazało się, że pracował dla elfa adepta o imieniu Kelerian, który to chciał w przyszłości przejąć rynek esencji żywiołów. Wynajęci przez niego ludzie okradali kupców a skradzioną esencję zostawiali dla niego w tajnej skrytce gdzieś w kanałach. Informacje, które Tularis przekazał adeptom pozwoliły mu wykupić się z niewoli, pod warunkiem jednak, że przekaże Kelerianowi ostatnią wiadomość o dostawie dóbr do skrytki, oczywiście będzie to wiadomość fałszywa.

Wiedząc, że Kelerian pojawi się w skrytce adepci poinformowali o swoim planie Brandisa i straż miejską. Plan był prosty – skrzynie z dobrami zostaną jak zwykle dostarczone a sam Kelerian zostanie złapany na gorącym uczynku.

Wszystko poszłoby idealnie gdyby bohaterowie, a zwłaszcza Ulryk przyjrzeli się bliżej tajnej komnacie i wiedzieli, że jest w niej ukryte iluzją drugie wyjście. Niestety fakt ten odkryli dopiero gdy wystali się w oczekiwaniu na złowrogiego elfa.

Dość przytomnie wyruszyli tropem Keleriana ale ten dosłownie odleciał im sprzed nosa na powietrznym okręcie odlatującym w kierunku Powietrznej Przystani. Tylko wielkie szczęście sprawiło, że znaleźli drugi okręt i załogę chętną do zabrania ich ze sobą.

Podczas lotu nad Złoziemiem nieoczekiwanie dostrzegli goniony okręt, który jak się okazało zmienił kierunek. Od jego załogi dowiedzieli się, że elf wraz z dwójką ochroniarzy zażyczył sobie wysiąść na Złoziemiu. Kapitan powiedział nawet gdzie ich wysadzono przez co odnalezienie tego miejsca nie stanowiło problemu. Adepci postanowili opuścić się na ziemię i poszukać elfa. Co prawda załoga uważała, że to szaleństwo wysiadać na Złoziemiu ale wszak nie płacono im za udzielanie dobrych rad. Pouczeni, że gdy będą chcieli wrócić na pokład mają rozpalić ognisko adepci zeszli na ziemię i rozpoczęli poszukiwanie bandytów. Zagłębiając się w wąwóz dotarli nieoczekiwanie do wrót spustoszonego kaeru, w którego przedsionku Kelerian i dwóch ochroniarzy rozbiło obóz i trzymało skrzynie z ukradzioną esencją i orichałkiem.

Nasi bohaterowie bez wdawania się w pogadanki zaatakowali. Pierwszy raz walczyli z innym adeptem a w dodatku wojownikiem przez co walka była dość ciężka. Wreszcie ledwo żywi stanęli nad trupami swoich wrogów i zaczęli zbierać skrzynki ze skradzionymi dobrami.

Na tym zakończyliśmy sesję, ciąg dalszy nastąpi.

Uwagi:
1. Sporo musiałem improwizować ale wyszło całkiem zgrabnie.
2. Jeden błąd mechaniczny został dostrzeżony ale zostanie naprawiony
3. Kontynuacja w niedzielę ;-)

2 komentarze:

  1. Ciekawy, fajny raport. Odnośnie punktu 2.: widzę, że się przejmujecie mocno mechaniką. Straszne... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W porównaniu z mechaniką DnD 4e, w które graliśmy wcześniej Earthdawn jest dość prosty przez co staram się zachować możliwie największą zgodność z zasadami gdyż nie jest to trudne. W tym konkretnym przypadku chodziło o fakt, iż pewien manewr w walce naduzywany przez graczy ma swoje minusy o których trzeba pamiętać ;-)

    OdpowiedzUsuń