Wróciłem do prowadzenia
4e. Gracze trafili mi się w większości z ogłoszenia. Poza jednym stałym na moich sesjach, nie mieli wcześniej
kontaktu z D&D 4e. Dość sprawnie zrobili następujące postacie:
Paelias – eladrin wizard
Otto – human warlord
Arnulf – human barbarian
Brand – human fighter
Ze względu na nieobecność
gracza prowadzącego Branda, na trzeciej sesji dołączyła do nich NPC Cassie –
human rogue
Gramy w Faerunie po
Czaropladze, jako, że gracze nie znają uniwersum nie ma to chwilowo większego
znaczenia. Założyłem, że bohaterowie znają się od początku przez co nie
musiałem marnować sesji na łączenie ich w drużynę. Lokacją startową dla drużyny
jest miasto Ravens Bluff nad Morzem Spadających Gwiazd, które to morze będzie
motywem przewodnim tej kampanii, ale chwilę zajmie, aż zacznie ono odgrywać
większą rolę. Cała kampania będzie składała się z oficjalnych przygód, które
chałupniczo będę łatał i łączył ze sobą by tworzyły spójną całość. W
scenariuszach nie zmieniam walk, dodaję jedynie NPCów dla jakichś interakcji
społecznych, czasami zmieniam na biegu jakiś element fabularny, jeśli bardziej
pasuje do sytuacji. Do tej pory odbyły się trzy sesje, oto krótkie raporty:
Sesja pierwsza:
Prowadziłem scenariusz
Rats in the Undercellar z Dungeon Magazine 217. Oryginalna przygoda dzieje się w
Waterdeep, ale ze względu na pewne podobieństwa nie było problemu ze zmianą
miejsca akcji na Ravens Bluff. Scenariusz to najogólniej rzecz biorąc śledztwo,
w którym postacie szukają sprawców kradzieży i pobić na terenie miasta. Tropy
prowadzą do ruin starożytnego krasnoludzkiego miasta, na których stoi Ravens
Bluff, a w których to toczy się życie przestępczego półświatka. Okazuje się, że
trop prowadzący do szczurołackich bandytów jest błędny, ale bohaterowie szybko
trafiają na faktycznego sprawcę zamieszania w mieście. Okazuje się być nim
gnomi czarodziej, którego motywy nie są znane drużynie, gdyż w wirze walki
nawet nie zauważyli jak umarł na amen. Wybrałem ten scenariusz by nie wrzucać
graczy od razu na głęboką wodę 4e, gdyż wiedziałem, że ich postacie po sesji
będą potrzebowały pewnego doszlifowania. Po sesji gracze mieli możliwość całkowitego przepisania swoich postaci z czego niektórzy skorzystali. W trakcie samej sesji wyszło, że sam nie pamiętam połowy zasad, ale nadrabiam to w tempie ekspresowym. Przyzwyczajenia z dłuższego okresu poprzedzającego 4e kiedy grałem w głównie z w 3e i Pathfindera także robiły swoje na niekorzyść sesji.
Sesja druga:
Tym razem wybrałem
scenariusz Elves of the Valley z Dungeon Magazine 178. Bohaterowie zostali
poproszeni o zbadanie dziwnych napaści na farmy, otaczające Ravens Bluff. W
trakcie eskapady za miasto bohaterowie odkryli, że jakaś złowroga demoniczna
siła splugawiła okolicę i opętuje lokalne elfy zmuszając ich do napadania na
ludzkie osiedla. Drużyna odkryła źródło zła, ale byli zmuszeni wycofać się
przez niepowodzenia w potyczkach z elfami. Niepowodzenia te wynikały z faktu,
że walki są dość wymagające mechanicznie a gracze po pierwszej sesji byli
jeszcze dość zieloni jeśli chodzi o możliwości swoich postaci. Mimo
niepowodzenia w terenie, postanowili spróbować jeszcze raz ataku na siedlisko
zła, ale do pomocy ściągnęli poznanego w trakcie spotkania losowego kapłana i
jego świtę, oraz kilku czarodziejów z Ravens Bluff. Jako niewielka armia wdarli
się do miejsca gdzie obcy byt opętał elfy i wygnali go z drzewa, które uczynił
swoim tymczasowym lokum. Po tej sesji bohaterowie awansowali na drugi poziom. Ogólnie wydaję mi się, że walki w tej przygodzie są słabo zbalansowane. Faktycznie starcia z elfami mogły napędzić graczom stracha, ale główny boss jest tak słaby sam w sobie, że praktycznie nie stanowi wyzwania.
Sesja trzecia:
Na trzecim spotkaniu
wziąłem na tapetę przygodę z Free RPG Day pod tytułem Treasure of Talon Pass. Jest
to typowy dungeon crawl napisany z myślą o poprowadzeniu graczy przez
nieliniowy loch do walki ze złym nekromantą. Bohaterowie mieli w przygodzie dwa
cele, odzyskać specyficzny jadeitowy kielich skradziony przez nekromantę z Domu
Wysokiej Magii(magiczna akademia w Ravens Bluff) oraz doprowadzić nekromantę
żywego przed oblicze sprawiedliwości – ta misja była opcjonalna. Eksploracja tytułowego
Talon Pass składa się głównie z walk z dość zróżnicowanymi przeciwnikami, mamy
orków, koboldy, nieumarłych, mechaniczne konstrukty oraz rozmaite pułapki. Całego
lochu na jednej sesji nie skończyliśmy, ale udało się pokonać czarnoksiężnika,
do wybicia zostało trochę jego sług w pominiętych podczas zwiedzania lochu
komnatach. Sam scenariusz jako, że pochodzi z Free RPG Day należy do raczej
niewymagających mechanicznie, ale tak czy siak było kilka sytuacji, w których
członkowie drużyny, lub Cassie leżeli na minusie. Przygodę skończymy na
następnej sesji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz