sobota, 26 lutego 2011

Earthdawn #1

Po długiej przerwie postanowiłem poprowadzić Earthdawna, motywacją do tego było zmęczenie Dungeons&Dragons oraz tymczasowy rozpad drużyny. Moi gracze nie mieli dotąd styczności z tym system, poza luźnymi wspomnieniami podczas sesji i artykułami z MiMa. Prowadzenie tego to był impuls, rzuciłem hasło i jakoś poszło. Oczywiście nie obyło się bez wpadek i kłopotów. Na początku miały grać 4 osoby, potem 5, potem znowu 4 aż wreszcie stanęło na 3. To zamieszanie przy ustalaniu kto może a kto nie sprawiło, że co poniektórzy stali gracze dostali po karniaku za to. Czyli nie będę więcej nachodził i pytał – jak ktoś chce grać to może się sam dowiedzieć kiedy i jak.

Postacie były składane przez GG, wysłałem wszystkim ilustracje zebrane wszystkich ras, opowiedziałem o świecie i dawałem wolny wybór. Dało to następujące rezultaty:

Feltharis – Kobieta wietrzniak, Złodziej
Lothar Flintforgesson – Mężczyzna troll, Wojownik
Sar-Prassiptios – Mężczyzna t’skrang, Fechmistrz


Sama przygoda była prosta jak konstrukcja cepa, przygotowałem sobie zarys okolicy, kilkanaście ciekawych miejsc, sporo NPC i plotek a następnie puściłem graczy na żywioł.

Legenda tej drużyny zaczyna się w pewnej niewielkiej wiosce położonej gdzieś na skraju Dżungli Servos od strony południowej, tydzień drogi od Travaru. Nasi bohaterowie to młodzi adepci, którzy choć świadomi swoich umiejętności nigdy nie musieli ich używać do walki. Tak było aż do momentu gdy do wioski przybył Trubadur, elf o imieniu Flathiriel wraz z małżonką Elhaną. Trubadur opowiedział mieszkańcom wioski o mającym się odbyć za 2 miesiące wydarzeniu zwanym Wielką Grą. Podczas tego święta rajcy miejscy wynajmują adeptów aby ci reprezentowali ich w konkursach i pokonywali dla nich wymyślone wcześniej przeszkody. Opowieść ta sprawiła, że nasz trójka bohaterów zapragnęła wziąć udział w tym wydarzeniu. Jak się okazało, do Travaru za jakiś czas wyruszy znajoma Sar-Prassiptiosa, t’skrangijska kobieta o imieniu Theora. Mieli wyruszyć za półtora miesiąca a w tym czasie powrócić do codziennej nudy. Jak się okazało pierwsza przygoda miała nadejść szybciej niż się spodziewali.

Następnego dnia po wyjeździe Trubadura do wioski z krzykiem i płaczem wbiegł miejscowy chłopiec krzyczący, że jego rodziców zmierzających do sąsiedniej wioski porwali bandyci. Nasi bohaterowie poczuli się zobowiązani wyruszyć im na spotkanie, szybko zebrali swój ekwipunek i wyruszyli na odsiecz pojmanym, odprowadzeni ufnymi spojrzeniami mieszkańców wioski.

W miejscu wskazanym przez chłopca znaleźli ślady walki i prowadzeni przez Feltharis dotarli do miejsca gdzie bandyci zatrzymali się by odsapnąć. Czterech uzbrojonych po zęby orków trzymało związanych rodziców chłopca, cisnęli ich na ziemię i odpoczywali. Bohaterowie zastosowali podstęp, Sar-Prassiptios wyszedł na spotkanie bandytów szydząc z nich i wzywając do walki, zaś Feltharis i Lothar uderzyli z flank. Czterech zbójów szybko padło pod potężnymi ciosami trolla i od zajadłych ataków Fechmistrza i Złodziejki.

Jednego z orków ujęli żywcem, dzięki czemu dowiedzieli się, że im podobnych bandytów okazjonalnie łapiących niewolników na handel dla Thery jest w okolicy więcej. Sar-Prassiptios obiecał jeńcowi, że puści go wolno jeśli ten wskaże im miejsce tego obozu.

Prowadzeni przez orka herosi dotarli do ruin wieży stojącej w dżungli, tam też odkryli obozowisko bandytów, wśród których byli także ludzie. Herosi zastosowali podobną taktykę jak w przypadku pierwszej grupy, ale tym razem nie poszło już tak łatwo. Dwoje ludzkich zbrojnych i 5 orków stawiło czoła bohaterom, zranili nawet poważnie Lothara ale gdy pierwsi z nich padli szala zwycięstwa przechyliła się na stronę adeptów, nie obyło się jednak bez kolejnych ran.

Po tej drugiej w życiu krwawej potyczce nasi bohaterowie zebrali cenne rzeczy należące do bandytów w celu sprzedania ich w wiosce, znaleźli ponadto sporo srebrnych monet bitych w Therze. Odkryli także, że to co brali za wieżę jest w rzeczywistości porzuconym w trakcie budowy wejściem do kaeru, zbudowanym przez ich przodków. Ostatecznie kaer, z którego wywodzą się mieszkańcy wioski wzniesiono gdzie indziej, głębiej w dżungli.

Herosi uwolnili orka, tak jak obiecał Sar-Prassiptios i wyruszyli z powrotem do wioski. Do domu wrócili późno w nocy, ale byli oczekiwani przez wuja Lothara, miejscowego kowala o imieniu Skaarr. Wieść o ich powrocie szybko się rozeszła a ocalone małżeństwo zdążyło już opowiedzieć o ich potyczce. T’skrang jak przystało na fechmistrza wysmażył opowieść godną legend o tym jak wraz z Feltharis i Lotharem starli się z hordą wrogów i wygrali. Do rana wieś bawiła się ciesząc z ich sukcesu.

W ciągu następnych dni bohaterowie leczyli rany i jednocześnie wyciągali informacje od starszych mieszkańców wioski na temat kaeru, który opuścili. Jak się okazało niewielu jest chętnych do powiadania o tamtych czasach co zasiało ziarno ciekawości w adeptach. Postanowili osobiście obejrzeć kaer swoich przodków i po wyleczeniu ran wyruszyli w drogę.

Gdy po kilku dniach wędrówki przez dżunglę dotarli do wejścia do podziemnego kompleksu. Nim zdążyli wejść pod ziemię zaatakowały ich dwie latające jaszczurki zwane espagrami, które okazały się twardymi przeciwnikami. Zwłaszcza dla Felthariswalka była dość bolesna gdyż jedna espagra dosłownie się do niej przyczepiła próbując ją pożreć.

Ranni bohaterowie weszli pod ziemię, gdzie na końcu długiego korytarza natknęli się na wrota do Kaeru, zamknięte przez opuszczających go mieszkańców. Feltharis otworzyła drzwi, teraz już pozbawione ochronnej magii i adepci zeszli do podziemnego miasta.

W tym miejscu zakończyliśmy przygodę, eksploracja kaeru następnym razem.

Uwagi:
1. Każdy z adeptów otrzymał 325 Punktów Legend, za odgrywanie postaci i pokonanych wrogów.
2. Popełniłem jeden błąd mechaniczny, ale da się to łatwo wyprostować na kolejnej sesji.
3. Graliśmy używając dungeon tiles i kartonowych figurek. O ile figurki są OK, to tilesy muszę zamienić na matę, Earthdawn wymaga więcej przestrzeni na walkę niż tilesy mogą zagwarantować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz